piątek, 24 kwietnia 2015

DRIVE ME CRAZY (IV)



MINAKO

Bębniłam paznokciami po szklanym blacie, wzdychając niecierpliwie. Gdzie ten cholerny Kida? Zapaliłabym sobie. Ledwo zdążyłam o tym pomyśleć, podstawiono mi pod nos paczkę slimów. Czytałam powoli ich nazwę, jakby zawierała jakąś niezwykle cenne informacje, ale tak naprawdę próbowałam opóźnić tą chwilę, kiedy będę musiała podnieść głowę i spojrzeć w podszyte czerwienią oczy.
Czyli to on. On był na dachu z Ikari. Intuicja mnie nie zmyliła. Przyjrzałam się lekko zaciśniętej na paczce dłoni. Szczupłe palce, krótko obcięte, zadbane paznokcie, srebrny pierścień na palcu wskazującym.
– Poczęstuj się.
Wesoły, a jednocześnie budzący dreszcze głos.
Zaczyna się. Zaraz dojdzie do bezpośredniego kontaktu z celem.
– Skąd wiesz, że palę? – Wciąż opierając się o stół, podniosłam na niego wzrok, starając się nie okazać więcej zainteresowania, niż przeciętnej, zaczepiającej mnie w klubie osobie.
– Wyglądasz, jakbyś miała ochotę. – Na jego wargach zaigrał taki uśmieszek, jakby miał na myśli coś zupełnie innego, niż paczka papierosów.
It takes more than meets the eye
Prychnęłam lekceważąco i jak każda w miarę szanująca się kobieta, nie skorzystałam z takiej dwuznacznej propozycji. Ponieważ wzgardziłam poczęstunkiem, wciąż musiałam znosić nikotynowy głód, a mężczyzna nie nalegał. Położył paczkę na stole, uprzednio samemu odpalając papierosa i rozsiadł się wygodnie w loży, wydychając kłęby dymu w moją stronę. Kosztowało mnie trochę silnej woli, żeby powstrzymać się przed zaciąganiem się dymem ulatującym z jego ust, a ten skurczybyk chichotał tak radośnie, jakby zdawał sobie z tego sprawę. Obserwował mnie, zaciągając się głęboko i przez chwilę pozwalałam mu na to, udając, że tego nie dostrzegam, ale w końcu każdy człowiek zaczyna odczuwać na sobie ciężar natarczywego spojrzenia, więc i ja podtrzymałam ten schemat, odpowiadając na jego wyzwanie. Spojrzałam mu prostu w te przebiegłe oczy i uniosłam pytająco brwi.
– No bo przysunęłaś sobie popielniczkę – wyjaśnił, jakbym wciąż dopytywała o jego nadgorliwość.
– No widzisz. Pozory mylą.
– Myślałem, że teraz zadasz te pytanie, co wszyscy.
– Jakie?
– „Obserwowałeś mnie?!” – starał się przedrzeźniać żeński, spanikowany ton głosu.
– A robiłeś to?
– A jak myślisz?
Znowu ten cwaniacki półuśmiech. Zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, wrócił Kida.
– Izaya! Co ty wyprawiasz?!
– Obserwuję.
Kida postawił szklanki na stole z taką siłą, że większość ich zawartości opuściła brzegi naczyń. Znad nich rzucił mi szybkie spojrzenie, korzystając z tego, że udało mu się odwrócić uwagę Izayi, który przeklinając, ratował swoje slimy przed zalaniem drinkami. Jedno spojrzenie Masaomiego wystarczyło mi, żeby zyskać pewność, co do tego, że mimo tego niespodziewanego spotkania, chłopak zachowa zimną krew i nie zdradzi mojej prawdziwej tożsamości. Zauważyłam, że wraz z drinkami rzucił na stół paragon i tak jakby przesunął go w moją stronę. Porwałam go i zerknęłam niedbale, zgniotłam i wrzuciłam do popielniczki, nie dając po sobie poznać, że przeczytałam tam coś poza ceną napojów.
This war we're fighting is not just writing
– Zabieraj się stąd. – Kida nie silił się na uprzejmości. To dobrze. Musi zachowywać się naturalnie, bez względu na moją misję.
– Oj joj joj, mały Kid zrobił się taki wojowniczy? – zadrwił Izaya, gasząc papierosa, od którego zajął się paragon. – A myślałem, że się kolegujemy.
– Że się co robimy?! – parsknął Kida. – Po tym wszystkim? Chyba żartujesz.
– Ani trochę. Myślałem, że przedstawisz mi koleżankę.
– Koleżanka nie jest zainteresowana zawieraniem znajomości z takimi szumowinami, jak ty.
– I po co te ostre słowa? – W ręku Izayi pojawił się nóż, którym zaczął się od niechcenia bawić, przekładając ostrze między palcami. – Powinieneś docenić to, że ze względu na starą znajomość pofatygowałem się cię ostrzec.
– Niby przed czym? Przed samym sobą? Już wiem, że nie należy się z tobą zadawać. – Masaomi usiadł obok mnie, otaczając mnie ramieniem, jakby chciał w ten sposób mnie ochronić, a może dać coś Oriharze do zrozumienia. Tak, wiedziałam, jak ma na nazwisko. Wiedziałam o nim sporo rzeczy. Zapewne więcej, niż on o mnie, miałam taką nadzieję. A teraz dowiedziałam się też tego, że Kidę łączyło z nim więcej, niż był łaskaw mi się przyznać.
– Słuchaj, Kida, nie dbam o to czy weźmiesz to sobie do serca czy nie, ale dam ci radę. – Wycelował w nas ostrzem noża. – Zabieraj stad swoją panienkę i spadajcie z stąd. – Wstał z loży, a nóż zniknął w jego rękawie.
– Bo co? – zawołał za nim Masaomi, zanim Izaya przeskoczył za barierkę.
– Bo zaraz zrobi się tu gorąco – odparł, a na jego twarzy rozkwitł niebezpieczny uśmiech. Przysięgam, że jego oczy rozbłysły szkarłatem. Czułam, jakby jego skierowane na mnie spojrzenie było strużką laseru, która właśnie wypala mi dziurę w czole. Wystraszyłam się, że jednak było to ostrzeżenie dotyczące mojej osoby. Czy zamierzał mnie zaatakować?
Here comes the danger up in this club
Jeśli tak, to jeszcze nie teraz. Przeszedł przez balustradę, raz jeszcze obejrzał się przez ramię i zniknął.
– O co mu chodziło? – zapytałam, odsuwając się nieco od Kidy, który wzruszył jedynie ramionami. – Nie mówiłeś, że tak dobrze się znacie – dodałam z wyrzutem.
– Bo wcale się dobrze nie znamy. – Kida znowu wzruszył ramionami.
– Wyglądało mi to na coś innego. – Rzuciłam Kidzie długie, przenikliwe spojrzenie, jedno z tych, które potrafią być prawdziwym utrapieniem. Zdołał wytrzymać je przez pięć sekund.
– Dobra! Opowiem ci, ale w domu. Chyba nie chcesz o tym dyskutować tutaj?
– No nie, masz rację – przyznałam, zadowolona, że wymusiłam na nim jakąś obietnicę. – Wiesz, muszę cię przeprosić. Nie powinnam cię mieszać w to wszystko.
– Daj spokój. Nie miałaś specjalnego wyboru.
Akurat  z tym miał racje. Nie miałam.
– Ty jesteś ta nowa? – Detektyw Jay Halstead, mój bezpośredni przełożony, wszedł do boksu, który tymczasowo mi przydzielono. Minako Christensen?
– T-Tak. – Poderwałam się na nogi, salutując do policyjnej czapki.
– Nie – odpowiedział na to Jay, a na moje pytające spojrzenie wręczył mi grubą, papierową teczkę. – Od dzisiaj nazywasz się Chinatsu Kaguya. – Podał mi akta, które trzymał w drugiej ręce. – To są twoje papiery. Twoja nowa tożsamość. Zapoznaj się z nimi. Zatuszowaliśmy wszelkie informacje o tobie jako Minako. Nawet najlepszy informator świata niczego się o tobie nie dowie, jeśli zachowasz ostrożność. Więcej nie przychodź na komendę. Będziesz kontaktowała się z nami przez to – z kieszeni wyciągną telefon komórkowy i położył go na stosiku, który już trzymałam w rękach. – Nie da się go namierzyć. Nie rozmawiasz o tej sprawie z nikim, poza mną, jasne? Nikt nie może się dowiedzieć, kim jesteś. Nikt cię nie zna w Ikeburko i niech tak pozostanie.
Nie była to do końca prawda. Znał mnie przecież Kida. Pech chciał, że chodził on do tej samej szkoły, co siostra Izayi, którą miała szpiegować. Nie zmyliły go moje krótsze włosy, nawet przefarbowane na czerwono. Musiałam zdradzić mu prawdę o sobie, żeby on nie zdradził wszystkim, jak naprawdę się nazywam i że już dawno skończyłam liceum.
Poczułam, że teraz Kida szturcha mnie w ramię, żeby wybić mnie z zamyślenia, ale udało się to dopiero odgłosom wystrzałów.
– Co to było? – Poderwałam głowę znad drinka. – Ktoś strzela?
W odpowiedzi odezwała się kolejna salwa wystrzałów, tym razem w towarzystwie krzyków paniki. W moich żyłach natychmiast odezwał się zawodowy zew. Nie myślałam o tym, żeby uciekać lub kryć się przed strzałami, ale policyjnym zwyczajem byłam gotowa „wkraczać do akcji”. Zimna krew.
I am not afraid of the storm that comes my way
Zachowałam trochę zdrowego rozsądku i zamiast podejść do krawędzi piętra i narazić się na zostanie świetnym celem dla jakiegoś psychopaty, podczołgałam się do barierek. Chwyciłam za nie i zdołałam nieco się wychylić. Natychmiast dostrzegłam przyczynę zamieszania. Na środku parkietu, który teraz bardzo szybko pustoszał, stał Youichi Hiruma, szkolny demon, który był w tej samej klasie co ja i Ikari. Kida już pierwszego dnia ostrzegał mnie przed nim, ale nie sądziłam, że do szkoły Deimon przyjmują socjopatów. Moje oczy zrobiły się jeszcze bardziej okrągłe, gdy zobaczyłam, do kogo blondyn mierzy ze swojego kałacha.
Obiekt monitorowany numer 2, Ikari Orihara, siostra Obiektu numer 1, do którego miała mnie doprowadzić. To przez nią wylądowałam znowu w liceum. Zdobyć jej zaufanie, zaprzyjaźnić się – takie miałam rozkazy. Ale nie na siłę. Nie podejmować inicjatywy. Tylko czekać na dogodną okazję. Nie odsłonić się. Na przykład tak, jak teraz…
Dziewczyna stała niecałe pięć metrów od tego blond świra, który właśnie przeładowywał magazynek. Miałam się przyglądać, jak dokonuje na niej egzekucji?
Powstrzymał mnie Kida, który przyczołgał się obok.
– Nawet o tym nie myśl – syknął i widząc, że próbuję się podnieść, wykręcił mi ręce na plecy. – Nie masz przy sobie nawet głupiej dwudziestki dwójki.
– No to co z tego!
– Chcesz wyskoczyć z pięściami na gościa z AK 47?
– Nie mam wyboru.
– Mówiłem ci, nie zadzieraj z Hirumą. On ma haka na każdego w tym mieście. Zadrzyj z nim, a wyciągnie informacje o tobie choćby spod ziemi.
Nie mogłam do tego dopuścić. Ale nie mogłam też pozwolić, żeby na moich oczach dokonano mordu.
– Nie doceniasz jej. – Masaomi jakby czytał w moich myślach. – Nie wychylaj się i potraktuj to jako dobre kino akcji… live.
– Co ty, do diabła…
Nie zdążyłam dokończyć zdania, a przekonałam się, co miał na myśli Kida. Zanim Hiruma zdołał uporać się z nieporęcznym karabinem, Ikari skrzyżowała na piersiach ręce i nawet z daleka dostrzegłam, że nastolatka uśmiecha się zwycięsko. Na jej zaciśniętych pięściach zatrzymało się światło lamp i przez kilka sekund z zapartym tchem przyglądałam się jej długim, srebrzystym pazurom. Dopiero kiedy nimi rzuciła, zrozumiałam, że to tylko noże do rzucania. Najpierw wyrzuciła te z lewej dłoni. Cztery ostrza pomknęły w stronę Hirumy, a ten zauważył je dopiero, gdy dwa z nich wbiły się w jego ramię. Krzyknął i wypuścił z rąk broń, która upadła na posadzkę. Kolejne dwa ostrza przecięły pas, na którym przewieszony miał magazynek. Naboje rozsypały się po parkiecie. Ikari rzuciła kolejne dwa noże. Youichi syknął, gdy jeden z nich drasnął jego policzek. Przed kolejnym zdołał zrobić unik, cofając się o krok. Na to czekała Orihara. Skorzystała z okazji i wypadła do przodu, by kopnąć upuszczoną przez niego giwerę. Broń potoczyła się po podłodze i wpadła wprost w wąską szczelinę, między posadzką, a podwyższeniem DJa.
– Jeden zero! – Ikari zaczęła się zanosić śmiechem, za to Hiruma wpadł w szał (zakładając, że do tej pory w nim nie był, a broni używał w celach czysto hobbystycznych).
– TY CHOLERNA WARIATKO! – wydarł się, łapiąc dziewczynę za przód bluzki i podnosząc w górę. – Zabiję cię.
When it hits it shakes me to the core
Znowu spróbowałam ruszyć tej małej, narwanej Oriharze na pomoc i znowu zatrzymał mnie Kida. I słusznie, bo ta diablica chyba nie potrzebowała niczyjej pomocy. Kopnęła Hirumę w ramię, w którym wciąż tkwił jeden z nożyków, wbijając go jeszcze głębiej w jego ciało. Blondyn zawył i puścił ją, a ona zaczęła uciekać. Poślizgnęła się widowiskowo na rozrzuconych pociskach i choć zdołała zachować równowagę, wściekły ryk Hirumy był teraz tuż za nią. Rzuciła przez ramię ostatnimi nożami. Jeden chybił celu, a drugi Youichi zdołał chwycić w zęby.
– Ja nie mogę, jakbym widział tego gnojka Izayę i naszego kochanego Shizuo – usłyszałam szept Kidy tuż obok swojego ucha. Ten dzieciak naprawdę musiał zmężnieć przez ten czas, gdy mnie nie było, bo wciąż miał siłę przyciskać mnie do ziemi, skutecznie krępując moje ruchy.
Tymczasem Youichi z głuchym warczeniem i ostrzem wciąż wystającym spomiędzy zębów, zapędził właśnie Ikari w kozi róg, ona chyba jednak nie była tego świadoma, bo ciągle się uśmiechała, chociaż teraz za plecami miała tylko zimną ścianę, a przed sobą wściekłego Hirumę.
– Nie masz dokąd uciec.  – Twarz Hirumy również pojaśniała od uśmiechu, który zajmował zdecydowanie większą część jego pyska, niż ustawa przewidywała. Zdawało się, że cały najeżony jest spiczastymi zębiskami, które wykraczały poza przeciętne standardy urody. – Pieprzona szajbuska. Przez ciebie nie będę mógł zagrać w najbliższym meczu.
– No to może Deimon wreszcie wygra.
Youichi przycisnął ją do ściany, sycząc wściekle, a ja zaczęłam się poważnie martwić, że Orihara rzeczywiście jest nieźle szurnięta, skoro będąc w tak beznadziejnej sytuacji, jeszcze ją pogarsza.
– Hey, Hiru-chan, prawda boli, sukinsynu? – Hiruma jedną ręką przeciągnął ją po ścianie do góry. – Nie radzę ci robić mi krzywdy – zdołała jeszcze wycedzić dziewczyna, zanim zaczęła się dusić.
And makes me stronger than before
– Bo co? – zapytał Hiruma i musiał nieco rozluźnił uchwyt, bo Ikari przestała się robić czerwona, ale zrobił to chyba tylko po to, żeby przedłużyć sobie radość. Przynajmniej to sugerowała jego wciąż wyszczerzona w niedomkniętym, spiczastym uśmiechu paszcza.
– Bo cię Bozia pokarze – szept Ikari poniósł się po wyludnionej Rzeźni, a gdy tylko przebrzmiał, coś z dużą siłą walnęło w metalowe drzwi, służące za wrota do pubu. Oboje z Kidą spojrzeliśmy w ich stronę. Teraz na skrzydle malowało się spore, głębokie wybrzuszenie. Zaraz znów rozległ się przypominający grzmot huk i dołączyło do niego kolejne. Potem nastała kilkusekundowa cisza, aż wreszcie drzwi otworzono powoli i zajrzał przez nie kolejny blond łeb.
– Kurwa, nie w tę stronę… – zaklął mężczyzna, poprawiając zjeżdżające po nosie niebieskie okulary przeciwsłoneczne i ruszając skrzypiącym teraz upiornie skrzydłem drzwi. – Mogli napisać, że trzeba ciągnąć… – westchnął z rezygnacją, a potem rzucił znad okularów oceniającym spojrzeniem, które zatrzymał na Hirumie. – TY!
Myślałam, że nic mnie już dzisiaj nie zaskoczy, ale przelatujący przez „Rzeźnię” znak drogowy nie można było zaliczyć do nie budzącej zdziwienia codzienności. Youichi odskoczył w ostatniej chwili, by ocalić swój rozczochrany łeb i tylko dzięki temu, że wyniósł z boiska odpowiednie nawyki uskakiwania przed rywalami uniknął dekapitacji „zakazem postoju”. Ikari miała zwyczajnego farta. Osunęła się po ścianie na podłogę, a znak wbił się w miejsce, gdzie jeszcze przed ułamkiem sekundy znajdowała się jej twarz.
– Dżizys, Shizuś, co tak długo? – jęknęła Orihara, próbując się podnieść, ale nie zdołała zrobić tego o własnych siłach i wyciągnęła do mężczyzny rękę, której on jednak nie złapał. Zamiast tego stanął nad dziewczyną, najpierw odpalił trochę pokrzywionego papierosa, którego wciąż trzymał w kąciku ust, a potem nachylił się nad nią z wściekłą miną.
– ZNOWU DAŁAŚ SIĘ WCIĄGNĄĆ W JAKIŚ SYF SWOJEMU STUKNIĘTEMU BRATU?! – wydarł się po niej, a Ikari westchnęła ciężko, jak człowiek który spodziewa się kazania, które słyszał już setki razy i smętnie zwiesiła głowę, opuszczając rękę. – ILE RAZY JUŻ CI POWTARZAŁEM, ŻE MASZ SIĘ TRZYMAĆ Z DALEKA JEŚLI NIE OD NIEGO, TO OD TYCH JEGO PIERDOLONYCH CIEMNYCH INTERESÓW! ZNOWU JEST TO SAMO! WYKORZYSTUJE CIĘ, A POTEM ZOSTAWIA NA PASTWĘ LOSU!
– Nie, po prostu wiem, że zjawisz się jak zawsze w samą porę, żeby ocalić mojej siostrze dupę… W końcu poniekąd działasz we własnym interesie, nie? No bo kto lubi, żeby jego dziewczynie ktoś inny spuszczał lanie?

2 komentarze:

  1. Katalogowy Świat Wychodzi na przeciw swoim podopiecznym!
    Wszyscy świetnie wiemy ile różnych katalogów znajduje się na blogspocie, wiele blogów jest zapisanych nie tylko do jednego, a do wielu. Dużo osób informuje katalogi o nowych postach u siebie, co zajmuje dużo czasu, który nie zawsze jest! Dlatego postanowiłam dodać do układu gadżet który jest w stanie sam się aktualizować w dowolnej chwili i informować każdego kto wejdzie, że właśnie dodałeś nowy post!
    Zdaję sobie sprawę z tego że nie wszyscy chcą aby katalog informował o ich nowych postach, dlatego hojnie rozdaję tą informację, która ma na celu poinformowania Was o nowym planie powiadamiania Nowych Postów oraz pytaniem, czy się zgadzasz? :)
    Jeśli tak, to zapraszam do katalogu, aby zostawić krótką informację w zakładce "Nowe Posty" w której wystarczy że napiszesz "Zgadzam się" oraz podanie adresu swojego bloga lub blogów.
    Wtedy nic już nie musisz robić, blogspot sam, automatycznie będzie powiadamiać na katalogu o dodanym nowym poście, a Ty oszczędzisz czas który normalnie poświęcałbyś/poświęcałabyś na pisaniu i publikowaniu zgłoszenia posta :))
    W razie pytań zapraszam do zakładki Pytania

    Zapraszam! :)
    I przepraszam za spam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No i wreszcie było, co czytać. Aż uwierzyć nie mogłam. Myślałam, że mam haluny przez moją anginę. A jednak, jest kolejna część. Szok!
    Swoją drogą, Izaya palił? Nie kojarzę jakoś... A może nosił fajki na takie okazje jak zagadywanie obcych?
    Minako ma jakąś misję? Czyżby związaną z Izayą? Bo coś pamiętam, że powiązali z nim jakieś sprawy. Czyżby prowadziła śledztwo?
    Tak myślałam, a tu nie! Patrz, bo chodziło o Ikari. No i jednak oboje. Nosz by to, ale zamieszałaś.
    Ojej, ojej. Ikari odbębniła niezłą akcje/
    "Twarz Hirumy również pojaśniała od uśmiechu, który zajmował zdecydowanie większą część jego pyska, niż ustawa przewidywała. " Świetne, świetne!
    Ikari jest dziewczyną Shizuo już? Czy Izuś się dopiero droczył?


    Z technicznych:
    w tytule jest drive ne crazy, zamiast me.

    zjadłaś literkę "c" w
    "– T-Tak. – Poderwałam się na nogi, salutują do policyjnej czapki."

    "zdołała jeszcze wydusić dziewczyna, zanim zaczęła się dusić."
    Nie podoba mi się to tutaj bo jest wydusić a potem dusić, i no tak... Zgrzyta. Zmień wydusić na coś innego np. wyspała czy coś a będzie ok.

    "– Bo cię Bozia pokaże "
    tu masz pokaże ale pokaże przez ż jest od pokazać, a zgaduję, że chodziło o pokarzę przez rz od pokarać.

    OdpowiedzUsuń