IZAYA
– Izayaaa –
wycedził Shizuo, podnosząc z podłogi Ikari i zarzucając ją sobie przez ramię,
zupełnie ignorując jej protesty.
Wszystko
szło lepiej niż się spodziewałem, pojawił się nawet mój ulubiony etatowy frajer
– Heiwajima. I chyba nawet nie będę musiał szczuć go tym Hirumą, bo wygląda na
to, że dwa psy już dobrały się do tej samej kości. Jak cudownie.
– Ej, ty, z
pieprzonej drogówki! – usłyszałem za sobą zadziorny głos i na szczęście
odwróciłem się w porę, by uniknąć strumienia ognia, któremu stałem na drodze. –
Żryj to, Ya-ha!
I think it might wash away tonight
Na
szczęście to nie ja byłem na jego celowniku. Warto podkreślić, że chociaż nie
byłem celem i tak o mało nie zaliczyłem zgona, więc w sumie powinienem teraz
się odwrócić i prosto stąd udać się do domu pogrzebowego, wybierać dla mojej
siostry trumnę. Domyśliłem się, że ten diabeł Youichi, wyzywając od drogówek,
ma na myśli Shizuo, który przecież nie krył swojego zamiłowania do znaków
drogowych. A ponieważ na jego ramieniu wisiała teraz Ikari, Hiruma miał szansę
dosłownie upiec dwie pieczenie na jednym rożnie.
Strumień
ognia pognał wprost na nich. W głębi ducha zaczynałem się cieszyć, że wreszcie
pozbędę się tego gnoja Heiwajimy, co prawda wraz z siostrzyczką, ale byłem
gotowy na te poświecenie. Czego się nie robi, aby naprawiać świat. Zresztą
zasłużyła sobie. Wysłałem tą psychotyczną wielbicielkę broni białej, żeby
zgładziła tego pseudo barmana i jak to się skończyło? U niego w łóżku. Naprawdę
nie chce się zastanawiać, jak do tego doszło, zwłaszcza, że młoda była do mnie
bardzo podobna… Shizuo powinien z miejsca ją zabić albo ona jego. Tymczasem
smarkata wróciła dopiero następnego dnia rano, na nosie miała JEGO okulary i
oświadczyła, że znalazła alternatywne wyjście z sytuacji. Za każdym razem,
kiedy słyszano na mieście, że Heiwajima wpada w szał i rzuca automatami, Ikari
znikała, a Ikeburko ogarniał spokój na co najmniej tydzień. Nie chcę i nie będę
wnikać, w jaki sposób moja rodzona siostra zaspakajała… TFU! Uspokajała tego
szajbusa.
A tak swoją
drogą… Ja wiem, że sam zażyczyłem sobie
tutaj piekła i w ogóle bardzo doceniam, że moja siostra jest taka słowna - mówisz
piekło, masz piekło, ale chyba powinienem uważać na to, co mówię lub być pod wrażeniem,
że ona wywiązuje się z obietnic tak dosłownie. Chociaż skłaniałem się ku
teorii, iż nawet Ikari nie przewidziała, że Hiruma wyskoczy do nas z miotaczem
ognia. Płomienie gnały po parkiecie tworząc coraz szerszą ognistą ścieżkę.
Kiedy już miała buchnąć w twarz Heiwajimy, ten skurwiel patentowany zdołał
podskoczyć i chwycić się barierek na półpiętrze i to jedną ręką, bo drugą wciąż
miał zajętą moją siostrą. Jednak złego diabli nie biorą, nawet ci w ludzkim
przebraniu. Trochę mnie to zmartwiło, ale póki miałem Youichiego pod ręką,
mogłem mieć nadzieję, że z jego pomocą uda mi się odmienić los. O ile najpierw
uda mi się nie spłonąć.
Płomienie
rozprzestrzeniały się coraz szybciej, pożerając wszystko na swojej drodze i
płynąc z miotacza nieprzerwaną strugą.
– Właź! –
Shizuo wepchnął na piętro Ikari i puścił się barierki, znowu unikając
spopielenia. – UTŁUKĘ CIĘ, POPIERDOLCU! – Nie zważając na chwytające się jego
nogawek języczki płomieni, ruszył przez ogień w stronę głównego agresora w
klubie.
– Kekeke,
zakurwapraszam! – Hiruma zdawał się być w swoim żywiole. Jako jedyny wciąż
dobrze się bawił. Zostawiłem tych dwóch blond pojebów samych sobie, bo coś
innego odwróciło moją uwagę. Kiedy Shizuo wrzucił Ikari na piętro, dostrzegłem
tam jakiś ruch. Czy to możliwe, że ktoś został oglądać ten pirotechniczny
spektakl? Wskoczyłem na schody, korzystając z tego, że jeszcze nie strawił ich
żar i wbiegłem na piętro. Ikari, ta niedorajda, oczywiście nie uniknęła
obrażeń. Siedziała na podłodze chuchając zawzięcie na swoje poparzone palce i
piszcząc, że już nigdy nie będzie mogła zagrać w futbol. Co za kretynka. A nad
nią nachylała się moja czerwonowłosa tajemnica. Na widok tej dziewczyny mój
puls znów przyspieszył. Och, co w niej takiego było, do jasnej cholery? Czy
tylko ta niewiadoma stanowiła o tym, że wzbudzała moje zainteresowanie? Odkąd
ją zobaczyłem, palące uczucie niepokoju porosło mój umysł. Planowałem jak
najszybciej wyrównać rachunki z właścicielem „Rzeźni” i zająć się moją
dziewczynką. Zaczynając od tego, że poznam jej imię.
Zrobiłem
tylko jeszcze jeden krok, a podłoga zaskrzeczała pod moimi butami. Klęczący
obok czerwonowłosej Kida podniósł na mnie wściekłe spojrzenie.
– To ty?!
Znowu ty za wszystkim stoisz!
– Nie do
końca… – Nawet gdybym chciał się wytłumaczyć, nie otrzymałem takiej szansy.
Podłoga zaskrzypiała raz jeszcze, a potem strop się zawalił, pożarty przez
ogień, w którym wylądowaliśmy.
Awaken from this never ending fall!
Uderzyłem o
coś głową. Syknąłem i zdążyłem jedynie osłonić się rękami, gdy spadla na mnie na
wpół strawiona przez płomienie belka. Klnąc głośno zdołałem jakoś ją od siebie
odrzucić. Lewe oko zaczęło mnie natrętnie piec, zapewne dostał się do niego
jakiś płonący strzęp. Ledwo widząc przez łzy, próbowałem szybko odnaleźć jakąś
drogę ucieczki. Zdołałem wygrzebać się z tlących pozostałości drewnianego
podestu, ale z obu stron wyrastała przede mną ściana ognia. Okręg płomieni
powoli się zamykał. Nie widziałem gdzie jest Ikari i reszta, ale teraz była
ostatnia szansa, żeby spróbować się stąd wydostać. Zrobiło się parno, jak na
samym dnie piekła, a duszący dym wdzierał się do gardła. Kaszląc, na czworakach
ruszyłem jedyną, niezajętą przez ogień drogą, nie zważając na to, ile drzazg
powbijam sobie po drodze w ręce.
Prawie po
niej przeszedłem. Oślepiał mnie blask ognia i gdyby nie jęknęła, być może bym
ją staranował i poszedł dalej. Na szczęście w porę ją dostrzegłem. Była
obsypana pyłem i zdezorientowana, ale chyba poza tym nic jej nie dolegało. Tak
wyglądało to z mojej pozycji, a znajdowałem się dokładnie nad nią, wciąż na
czworakach. Gdyby tylko wymienić scenerię na bardziej romantyczną, mogłoby to
wyglądać tak, jakbym się do niej dobierał. Nie wiedzieć czemu nagle spodobała
mi się ta myśl. No dobra, jestem dziwny, ale dotąd nie odczuwałem potrzeby
uprawiania seksu w miejscach publicznych, zwłaszcza w ekstremalnie
niebezpiecznych wrunkach. Dlatego sam pomysł, by rozważyć taką opcję, był
całkowicie nowatorski.
– Znowu na
siebie wpadamy – odezwałem się, patrząc na nią z góry. Ciemne, już przydługie
włosy wpadały mi do oczu i chociaż jedno wciąż miałem zamknięte, podrażnione
spojówki reagowały. Kolejne łzy wypłynęły spod powiek i spadły na jej twarz,
zmywając kurz pokrywający jej policzki. – Warto by się było wreszcie
przedstawić – zauważyłem. Mój głos chyba podziałał na nią orzeźwiająco, bo
spojrzała na mnie przytomniej, obróciła głowę w lewo, w prawo, a jej
wystraszone, głębokie oczy wypełnił pomarańczowy poblask. Znów spojrzała na
mnie i złapała za kaptur, podciągając się na nim.
– Gdzie
jest Kida?! Czy ktoś zginął?
– No my na
pewno zginiemy, jak zaraz się stąd nie wyniesiemy.
– Nie ruszę
się stąd, dopóki…
Wyłączyłem
się. Jezu, nie znosiłem takiego gadania. Z westchnięciem położyłem dłoń na
twarzy dziewczyny i nachyliłem się do jej ust. Zaniemówiła. Dosłownie zamarła z
uchylonymi zachęcająco usteczkami. Szkoda, że nie miałem zamiaru jej całować.
Przesunąłem rękę, muskając kant jej szczęki, aż dotarłem do wklęsłości za jej
uchem, tuż nad skrajem żuchwy. Uśmiechając się tak słodko, jak tylko byłem do tego
zdolny, żeby się przy okazji nie zerzygać, ucisnąłem mocno dwoma palcami ten
witalny punkt i z zadowoleniem odnotowałem, że czerwonowłosa natychmiast
zwiotczała w moich ramionach. Ma się ten czar. Teraz już bez większych problemów
zarzuciłem ją sobie na plecy i wywlokłem z kręgu płomieni. A wtedy moja słodka
siostra doskoczyła do mnie z pięściami, ledwo się wyprostowałem.
Bunt na
pokładzie. No pięknie.
This world we're fighting is not just
rioting
Oh, jestem w niebie. Najpierw Rhan opublikowała, teraz Ty Wilczy. Dobra robota.
OdpowiedzUsuń'co prawda wraz z siostrzyczką, ale byłem gotowy na te poświecenie. '
'to' nie 'te' chyba.
'ten skurwiel patentowany'
Izaya ma coraz bardziej wymyślne wyzwiska dla Shizusia :D
Uhuhu... Niedobry Izaya zostawiłby siostrę. Co za ciul.
Oprócz tego, czy mogę się spodziewać romansu Izayi z jego tajemnicza nieznajoma? Pliiiss!
A tak wgl. kurwa krótkie!
Protestuję! Czuję, kurwa, niedosyt!
OdpowiedzUsuń*szczerzy kły* byc moze cos na to poradzę, Trrris ;)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie "to". ostatnio czytałam milion pincset sto dziewiecset artykułow na temat "to" i "te" ale kurwa jak widac ciagle wiem lepiej -.- :D wilczy ignorant do potęgi.
:*