czwartek, 17 września 2015

KILL THEM ALL (IV)



dzieje się kilka złych rzeczy, ale nie będę się tłumaczyć. lipiec był, kurwa, dawno. tak mi się wydaję. droga się pisze, nie martw się Tris ;) widzisz, twój kopniak podziałał na ttd, więc kończymy wakacje ;) 
____________________

MINAKO


Już następnego dnia uzbierałyśmy cały skład. Ikari szalała z radości i nawet sama poszła oddać Hirumie jego diabelny notatnik, choć najpierw próbowała wrobić w to mnie. Tak jakbym nie miała już przez nią dosyć kłopotów. Podobno śledziła go przez pół dnia, a kiedy stało się jasne, że diabły też korzystają z ubikacji, wrzuciła mu go do kabiny. Moja misja nie obejmowała Hirumy i wolałam nie narażać się temu psycholowi, a równocześnie czułam, że coraz bardziej angażuję się w sprawy Ikari. Może nie było tak, że już ją polubiłam, ale chyba byłam na najlepszej do tego drodze.
Now days, all the kids want crazy, wanna diagnose themselves
– Idziemy do dyrektora! – szczebiotała mi teraz nad głową i musiałam przyznać, że jej entuzjazm był zaraźliwy.
– Po co?
– Jak „po co”! Wreszcie możemy oficjalnie założyć drużynę!
Zaciągnęła mnie pod dyrektorski gabinet i nie pukając wparowała do środka.
– Wujku! – wydarła się od progu, a mnie zaszokowało, w jaki sposób zwraca się do dyrektora. – Zakładam Płomienne Wilki!
Siedzący za biurkiem mężczyzna w średnim wieku, westchnął, poprawiając niepasujący do jego marynarki wielki słomiany kapelusz, zasłaniający połowę jego twarzy.
– Ile razy mam ci tłumaczyć, że sama nie możesz grać w futbol…
– Ale ja mam drużynę! – W głosie Orihary zabrzmiał triumf.
– O – odrzekł dyrektor i rzucił na mnie zaciekawione, szare spojrzenie. – To jakaś nowość. Ale i tak muszę zapytać: czy jest w tej drużynie ktoś oprócz waszej dwójki?
– Cała jedenastka skompletowana!
– Yhym. – Mężczyzna opuścił głowę. – To nieco wszystko komplikuje.
Na dłuższy moment zapadła cisza. Niemal słyszałam, jak dobry nastrój ulatnia się z Ikari.
– O co chodzi? – zapytała grobowym tonem.
– Widzisz… Byłem najlepszym przyjacielem twojego taty i tylko dlatego przyjąłem cię do tej szkoły, mimo twoich kiepskich wyników w nauce. Idę ci na rękę jak mogę, Ikari, chociaż starasz się wysadzić moją szkołę w powietrze… A jednak pewnych rzeczy nawet ja nie przeskoczę.
Smutne spojrzenie dyrektora zawisło na Oriharze.
– Powiedz mi dokładnie w czym tkwi problem… wujku. – Dziewczyna odsunęła sobie stojące przed biurkiem krzesło i dopiero teraz usiadła.
– Powiedzmy, że ktoś wszedł w posiadanie moich zdjęć, na których widać jak przyjmuję od jednego rodzica flaszeczkę naprawdę dobrej whisky… A potem wypijam pół szklanki za dużo, tu, w tym gabinecie. – Rozłożył bezradnie ręce. – I ten ktoś kazał mi przysiąc, że bez jego zgody nie utworzę żadnej nowej szkolnej drużyny.
– To znowu ten palant! – Zrozumiała Ikari. – To Hiruma, tak?! Zarżnę gnojka tępym nożem do kartofli! Wypatrrroszę, poćwiarrrtuję, rrrozczłonkuję…
Jeden z kasetonów na suficie, który od początku wydawał mi się podejrzany, wypadł i zawieszony na linie do góry nogami zsunął się Youichi, opierając o ramię karabin.
– Wyrażam zgodę! – Jego upiorny uśmiech w odwróconej wersji wyglądał jeszcze paskudniej. – Ale pod jednym warunkiem. Wilki stoczą pierwszy mecz z nami. Jeśli wygrają, mogą reprezentować szkołę. A jeśli wygramy my, zostaniecie naszymi cheerleaderkami.
– Hiruma, chcesz rozegrać mecz damska drużyna przeciwko męskiej? Nie sądzisz, że to niesprawiedliwe? – Dyrektor jeszcze próbował powstrzymać to szaleństwo, za co byłam mu wdzięczna.
– Zagramy. – Ikari najwidoczniej nie potrzebowała obrońcy. Ani mózgu, skoro sądziła, że mamy jakieś szanse. – Kiedy?
Hiruma wydał z siebie diabelski chichot.
– Równo za tydzień. O piętnastej.
– Do zobaczenia. – Orihara złapała mnie za łokieć i wyszłyśmy z gabinetu. Naprawdę miałam już dosyć dawania się ciągać tej gówniarze gdzie popadnie.
– Co teraz zrobimy? – zapytałam, zastanawiając się, czy Wilczy nie blefowała.
– Zagramy ten mecz. – Wzruszyła ramionami. – I wygramy.
Aha. Good to know.
         Trade up made up epidemics, pass around prescription pills
Dobra strona tego szaleństwa była taka, że przez następny tydzień zwalniano nas z połowy lekcji, żebyśmy mogły nieco potrenować. Mimo wszystko nie było to tak uciążliwe, jak się spodziewałam, chociaż Ikari wyciskała z nas siódme poty, odkryłam, że daje mi to pewnego rodzaju radość.
Po tygodniu szalonych treningów prędko nadszedł dzień meczu. Na godzinę przed nim Deimon Devil Bats udali się do swojej kwatery, a Ikari pozbierała pozostałe dziewięć dziewczyn i zaprowadziła nas do małej przybudówki na tyłach szkoły, która miała pełnić rolę naszej szatni. Ledwo się tam pomieściłyśmy, a przebierać się chyba będziemy musiały turami, bo sobie powybijamy zęby łokciami, tym bardziej, że Ikari wybrała trzy naprawdę potężne liniowe, którymi była zachwycona. Co nie przeszkodziło jej grozić dziewczynom wąskim kunaiem i szantażem, że jeśli nie dadzą z siebie wszystkiego, pójdzie do ich dietetyczki i przedstawi kobiecie zdjęcia, na których widać, jak opychają się na stołówce. Przez chwilę to na nich skupiła się uwaga Wilczej kapitan, która wlazła na ławkę przy szafkach i zagwizdała na palcach. Dopiero wtedy reszta drużyny również zwróciła na nią uwagę, bo Orihara była najniższa z całego składu, jaki sobie wybrała i stanie na ławce nie pomagało tak, jak się spodziewała.
– Wy! – Wskazała na trójkę z kłopotami z przemianą materii. – Nasze liniowe! Mila Rose, Apacci, Sung-Sun! – Rzuciła do nich koszulki z numerem trzydzieści jeden, trzydzieści trzy i trzynaście. – Byłyście zapaśniczkami, nie? Dacie radę. A ty, zdaję się… – Jej diaboliczne spojrzenie zwróciło się na blondynkę o postrzępionej fryzurze i dużych zielonych oczach. – Czarny pas karate? – Dziewczyna skinęła głową. – Na treningach najlepiej radziłaś sobie na pozycji liniowej. Będziesz dowodzić defensywą. I bez żadnych sztuczek, bo całe miasto dowie się, jak wygrałaś te zawody w Kansas. – Blondynka dostała strój z trójką. – Będziesz naszą Harribel! Next! – zawołała, a dziewczyny ze strojami nieco się wycofały. – Ty! Ta wysoka! – Czarnowłosa była najwyższa ze wszystkich zgromadzonych, nawet gdy lekko przygarbiona opierała się plecami o ścianę. Kiedy się wyprostowała, przekroczyła chyba granicę dwóch metrów. – Będziesz naszą piątką, trzymaj! – Wilczy rzuciła jej strój. – Kryptonim operacyjny: Nnoitra! Następna… Różowowłosa… Jesteś trochę rąbnięta, nie? Znalazłam kilka naprawdę ciekawych informacji na twój temat, panno… Szayel. Podobno wyniosłaś z klasy chemicznej połowę laboratorium? Zostało ci jeszcze coś ze żrących substancji? Jak ci się uda coś rozlać podczas meczu na ochraniacze chłopaków… najlepiej te na genitalia… To dostaniesz opaskę vice kapitana. – Orihara wyszczerzyła kły. Dżizys, ta dziewczyna mogła rywalizować z Hirumą w konkursie na najbardziej upiorne uzębienie. Chociaż mogłam się założyć, że wcześniej jej zęby wyglądały normalnie. – Masz, ósemka, szanuj tą koszulkę, grałam w niej  w gimnazjum. Ty tam! Nie ziewać! – Wskazała na apatyczną dziewczynę, która uczestniczyła w zebraniu bez nawet grama entuzjazmu. – Nie udawaj mi tutaj, że się do niczego nie przydasz. Widziałam cię, jak wymiatasz na capoeirze. Podejdź, numerze jeden. – Dziewczyna uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi na ten komplement i podeszła, by odebrać koszulkę. – Ja ciebie chrzczę imieniem Starrk! Powstań jako tight end! Pięknie, kto jeszcze nie ma stroju? – Zgłosiły się dwa krótko ścięte rudzielce – bliźniaczki – i ja. – Najpierw siostrzyczki Kurosaki! Drużyna koszykarska, nie? Umiecie łapać podania. Brawo. Proszę, dla was jedenastka i pięćdziesiąt pięć, będziecie suportem dla naszej drużynowej gwiazdy! Uwaga! Moje miłe panie, przedstawiam wam naszą running back! Feniks, wystąp! – Zmieszana, zrobiłam krok naprzód, co niczego nie zmieniło, bo jako niewiele wyższa od Orihary, nie wyróżniłam się z tłumku, jednak Wilczy nie pozwoliła mi pozostać w ukryciu, wciągając mnie koło siebie na ławkę. – Nasza biegaczka! Zdobędzie dla nas dzisiaj mnóstwo przyłożeń! I wygramy ten mecz! – rozdarła się, a jej zapał udzielił się pozostałym. Drużyna podrzuciła w górę swoje kaski, co nie było dobrym pomysłem, bo większość z nich odbiła się od nisko zawieszonego sufitu i pospadała nam na głowy. A jednak trzeba było przyznać Oriharze, że miała charyzmę i kiedy ze śmiechem wciągała mi przez głowę szaroniebieską koszulkę z pomarańczową piętnastką z przodu i z tyłu, poczułam nawet coś w rodzaju dumy… A może nawet gotowości na poświęcenie. Niewiele więcej mogłam zrobić, a na pewno się nie mogłam się wycofać, bo wtedy cały ten otaczający mnie obłęd obróciłby się przeciwko mnie. Jakoś nie uśmiechało mi się opuścić boisko z nożem wystającym z pleców, odprowadzana na tamten świat makabrycznym chichotem Ikari.
But my disorder can't be cured by a bottle, blade, or dose
– A ty? – zapytałam szczerzącej się czerwonookiej (czy jej oczy nie były wcześniej szare?), która jako jedyna stała wciąż w szkolnym mundurku. Reszta dziewczyn umilkła i również na nią spojrzała. Nie przypuszczałam, że to możliwe, a jednak Wilczy uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Zerwała z siebie koszulę, rzuciła nią o ziemię i podniosła w górę swoją koszulkę z numerem sześćdziesiąt osiem.
– A ja będę rozgrywającą! – Założyła koszulę na ochraniacze, a spod rękawa wyłonił się wytatuowany wilczy łeb. – Jazda na boisko, wataho! – ryknęła jak prawdziwa wilczyca alfa i wszystkie wysypałyśmy się na zewnątrz. Teraz wystarczyło tylko zbiec po schodach i wylądowałyśmy na boisku. Devil Bats już tam byli. Niektórzy nawet pościągali kaski, żeby uważnie przyjrzeć się wbiegającym na murawę dziewczynom w szaro-pomarańczowych strojach. Muszę przyznać, że trochę się ociągałam, przerażona wizją, że zaraz będę grać w coś, do czego wciąż nie znam zasad. Ikari oczywiście popędziła jako pierwsza, wyprzedzając wszystkich po drodze (może dlatego, że zamiast zbiec po schodach, zjechała po asystującej im poręczy) i natychmiast zaczęła się awanturować, próbując przegonić z boiska Nietoperze, którzy wygwizdywali nas na palcach. Podziwiałam jej brawurę, bo po tej akcji w składziku ja bym się nie odważyła podejść do Hirumy przez najbliższe kilka lat. Wyglądała z daleka komicznie, podskakując przed rozgrywającym Devil Batsów, który patrzył na nią z góry, podpierając się pod boki. Tak się na nich zapatrzyłam, że potknęłam się o rozwiązaną sznurówkę i ostatnie klika stopni stoczyłam się widowiskowo w dół. Na szczęście byłam już przebrana, więc ochraniacze znacznie zamortyzowały mój popis.
– Szlag – zaklęłam, uderzając kaskiem o murawę.
– Nic ci się nie stało? – Ktoś podbiegł do mnie truchtem i nachylił nade mną. Czerwona koszulka, numer siódmy, zawodnik Nietoperzy. Zapalone właśnie reflektory na boisku utworzyły za nim koronę światła. A kiedy ściągnął kask i jego złociste włosy rozsypały się wokół jego przystojnej twarzy, podkreślając miodowy kolor oczu…
Boże. Oto pochylał się nade mną przyszły ojciec moich dzieci. Przynajmniej taką miałam nadzieję. Nie, to było coś więcej niż nadzieja. Miałam ochotę zaciągnąć go do szatni w tej chwili, aby natychmiast wypełnić tę właśnie objawioną mym myślom przepowiednię. Ale oczywiście zamiast tego udało mi się jedynie wybąkać w odpowiedzi coś niezrozumiałego i oblać się rumieńcem. Kurwa, przecież on nawet nie był pełnoletni. Czy kobiety też aresztują za pedofilię?
Self-disgust and selfishness tend to hold me awfully close
Chłopak uśmiechnął się promiennie i złapał mnie pod pachy, żeby postawić na nogi. Nie miałam pojęcia co on robi w drużynie futbolowej. Powinien być zawodowym modelem. Wpatrywałam się w niego jak urzeczona, wciąż przytrzymując się jego przedramion. On również patrzył mi w oczy, do czasu, gdy wokół nas nie rozległy się psujące nastrój wrzaski.
– Hej, co to za pieprzone love story! – Czar prysł. Hiruma i Orihara zmierzali w naszą stronę, piorunując się wzrokiem, jednak wciąż wytrwale zmniejszali między nami dystans.
Odskoczyłam od blondyna zupełnie jak mała dziewczynka, którą starsza siostra przyłapała na malowaniu się swoją czerwoną szminką. Zganiłam się w duchu, bo byłam już przecież duża, ale to nie pomogło. Czułam, że się czerwienię. A co zabawniejsze, kiedy zerknęłam na złotowłosego, zobaczyłam, że jego policzki również pokrywa rumieniec. No zupełnie jakby nas nakryto na czymś o wiele więcej, niż patrzenie sobie w oczy.
– Feniks, do mnie! – przywołała mnie Ikari, a ja nie zamierzałam dłużej nadużywać jej cierpliwości. Wiedziałam, że zależy jej na tej grze i chciała pewnie wyjawić nam jakąś swoją strategię. Zagryzając wargi podbiegłam do niej, a ona w nagrodę zdzieliła mnie w kask. Tuż obok mnie przyczłapał blondas i zanim Ikari złapała mnie za kratki w kasku i odciągnęła do reszty drużyny, usłyszałam krótką wymianę zdań między nim, a Hirumą.
– Tylko bez żadnych taryf ulgowych, pieprzony koszykarzyno – przestrzegł go Youichi i wykręcając głowę udało mi się dostrzec, że Youichi też chwycił swojego zawodnika za kratki, gdy chłopak tylko włożył kask i teraz ciągnął za sobą. – Chyba nie chcesz, żebym zdradził pewnej osobie, co…
– P-Przymknij się! – Blondyn wyrwał się Hirumie i zerknął na mnie przez ramię, a widząc, że na niego patrzę, szybko odwrócił wzrok.
Dziwne.
But I don't wanna let you see that, I don't want my friends to know
– Uwaga! – Kiedy otoczyła nas reszta drużyny, Ikari stanęła pośrodku półokręgu i oparła ręce o kolana w bojowej postawie. – Mecz zaraz się zacznie. Mam wam do powiedzenia tylko jedno… – wzięła głęboki wdech, napełniając płuca powietrzem, a potem ryknęła: – ZNISZCZMY TYCH DEVIL SKURWIELI! KILL THEM ALL!
„Zabić!” – wrzasnęły wilczyce, a z drugiej strony boiska dobiegło nas wstrząsające całym stadionem, na którym zaczęli gromadzić się uczniowie, głośne „YAAA-HAAA!”, po którym chłopcy zapewne na polecenie swojego kapitana rzucili w naszą stronę kilka prowokujących tekstów:
– Hej, dziewczynki, możecie już paść na kolana!
– Przegrani robią wygranym erotyczny masaż!
– A na cycki też macie ocharniacze?
– To muszą być ochraniacze pod tymi koszulkami, przecież wilczyce to same dechy!
Głośny wybuch śmiechu męskiej drużyny potoczył się po boisku. Tylko dwaj blondyni nie brali udziału w tej dokazywance. Jednym z nich był Hiruma, który stał z boku uśmiechnięty od ucha do ucha, a drugim mój miodowooki, który dla kontrastu nie wydawał się być dumny z zachowania kolegów.
– Macie już przygotowane olejki do masażu?
– Szkoda, że jesteście takie płaskie, nie będzie zabawy…
Kolejny rechot wyprowadził Oriharę z równowagi. Teraz już nie miałam wątpliwości. Jej oczy naprawdę świeciły karmazynem. Rzuciła swój kask o ziemię i szczerząc zęby, co w jej przypadku naprawdę stanowiło realną froźbę pogryzienia, wyciągnęła dwa środkowe palce w stronę drużyny Nietoperzy, a kiedy to tylko wzmogło ich napad wesołości, posunęła się jeszcze dalej. Gdy domyśliłam się, co zamierza zrobić, było już za późno, żeby ją powstrzymać. Ikari zadarła bluzkę wraz z ochraniaczami, prezentując Devil Batsom swoje piersi, o których nie można było powiedzieć, że ich nie ma. To zatkało im usta. Cała drużyna zachłysnęła się i zamilkła, a na tej części stadionu, która również nie była przygotowana na takie widoki, zapadła cisza jak makiem zasiał.
– Coś jeszcze, sukintoperze?! Chciało by się pomasować, co nie? – Sytuacja się odwróciła. Teraz to ona ich prowokowała. – Wystarczy, że przegracie ten cholerny mecz i kto wie, może się zgodzę!
– Wilczy, daj już spokój. – Doskoczyłam do niej i szarpnięciem obciągnęłam jej koszulkę w dół. – Jesteś pojebana.
– Przynajmniej przestali pyskować.
– Zrobisz wszystko, żeby to do ciebie należało ostatnie słowo, co?
– Tak jakby.
Westchnęłam. To nie był przypadek, który można było resocjalizować.
– Czy sędzia nie czeka czasem na to, aż kapitanowie podadzą sobie ręce czy coś? – Wskazałam na Youichiego, który stał koło sędziego, ściskając pod pachą kask.
– Racja, chodźmy.
Sędzia był cały czerwony na twarzy, a kiedy pytał Ikari, czy wybiera orła czy reszkę, jąkał się przez pięć minut. Nawet Hirumie lekko poróżowiały policzki, chociaż on, w przeciwieństwie do sędziego, który nie wiedział gdzie podziać wzrok, patrzył hardo na Ikari, mrużąc swoje ślepia, z których wyzierało samo zło.
– P-P-Piłka dla Płomiennych Wi-Wi-Wil-cyc… Eeeee….. Wi-Wilczyc!
Ikari i Youichi podali sobie ręce i uścisnęli dłonie mocniej, niż to było konieczne.
– Połamania gir, frajerzy.
– Ya. Rezerwuję sobie na ten masaż twoje… rączki… po tym jak was skasujemy.
Tak wygłodniałego uśmiechu jeszcze nie widziałam na mordzie Hirumy.
Self-disgust and selfishness take me everywhere I go
– Ikari, ale co ja właściwie mam robić? – pytałam już nieco spanikowana, gdy zapinałyśmy kaski i ustawiałyśmy piłkę na podstawce, żeby rozpocząć grę wykopem.
– Po prostu biegaj. Ja będę łapać piłki z podań i ci je przekazywać, a kiedy już będziesz mieć piłkę, biegnij na bramkę przeciwnika i staraj się zdobyć jak najwięcej jardów. Liniowe będę torować ci drogę. Ja też będę się starać być zawsze w pobliżu, ale generalnie polegamy na twojej szybkości. Próbuj wymijać tych ciuli i leć po przyłożenie! – Klepnęła mnie w plecy. – Jeśli jednak cię osaczą, a będziesz miała możliwość podania, zrób to. Bliźniaczki są dobre w łapaniu.
Klepnęła mnie jeszcze raz i zajęła pozycję. Gwizdek rozdarł boiskowy gwar. Ikari warknęła jak dzikie zwierzę. Piłkę wykopywała Nnoitra. Zgodnie z zaleceniem Wilczego wystartowałam w stronę przeciwnej bramki, ale już po chwili leżałam na murawie, przewrócona przez obronę przeciwnika. Bardzo przystojną obronę.
– Przepraszam! – Miodowe oczy patrzyły na mnie ze skruchą. – Ten diabeł Hiruma kazał mi cię, hm, kryć, więc podejrzewam, że będziemy wpadać na siebie dość często przez najbliższą godzinę. Nazywam się Ryota Kise i postaram się być delikatny, to znaczy… – Proszę, myślałam, że tylko mi zdarza się wpadać w słowotok, gdy się stresowałam. – Bardzo nie chciałbym zrobić ci krzywdy, ale jeszcze nie mogę cię puścić.
No chłopak podawał całkiem logiczne argumenty, więc może powinnam mu pozwolić dalej na sobie leżeć i patrzeć w te śliczne oczy. Kusiło, ale oczyma wyobraźni widziałam już Oriharę, która dźgała mnie trójzębem.
– Jestem Feniks – przedstawiłam się  swoim nowym pseudonimem – i też cię przepraszam, ale nie mogę pozwolić, żebyś mnie zatrzymał.
Korzystając z tego, że powstrzymał się przed przygnieceniem mnie do ziemi całym ciężarem ciała, wymknęłam się pod jego ramieniem i pognałam przed siebie, wyhamowując dopiero przy Wilczym, która rzuciła mi srogie, czerwone spojrzenie zza krat kasku i przyjęła podanie od Szayel (zza kasku dymiło jej się coś, co powodowało kaszel u otaczających ją przeciwników).
– No wreszcie – warknęła Ikari, wkładając piłkę w moje dłonie. – A teraz biegnij, Feniksie! Jak na skrzydłach! Pokaż tym przygłupom, co to jest Shunpo!
Pobiegłam. Lawirowałam między czerwonymi diabłami, umknęłam nawet szponom Hirumy. Tak. Przecież miałam skrzydła. Co najmniej jedno. A może miałam tylko jedno pióro i to narysowane, a jednak to wystarczyło. Zatrzymałam się dopiero, gdy sędzia znów zagwizdał, krzycząc:
– TOUCHDOWN!
W powietrze pomknął komplet noży, wraz z przewiązanymi do nich kolorowymi szarfami. Cała drużyna rzuciła się na mnie z okrzykiem radości. Na koniec podeszła do mnie Ikari i po prostu się uśmiechnęła, ciskając w górę jeszcze kilka rzutek.
Fiery Wolfs w trzy minuty po rozpoczęciu meczu zdobyły pierwsze przyłożenie.

5 komentarzy:

  1. Yeyeyeyeyey! Wreszcie! Aż myślałam, że mam chaluny, że to wcale nie jest nowy rozdział.
    I pewnie czytałabym go już 2 godziny temu, ale wybacz Wilczy, priorytety się zmieniły. Gadałam z kimś przez telefon i to niestety było ważniejsze, bo normalnie rzuciłabym się pewnie do czytania od razu, ale nie. Już nie.
    Jeszcze mi powiedz dziecko, co za złe rzeczy się kurwa dzieją, których nie chcesz tłumaczyć. I tak masz rację, lipiec, był kurwa dawno.
    Ok, ok, ok,ok! Że Minako i Ikari się zaprzyjaźnią - to wiedziałam.
    Że coś odpierdolą - oczywistość.
    Że nazwa będzie coś z wilkami - jasne.
    Ale kim jest kurwa ten wujek. Słomiany kapelusz, Czemu mi One Piece przychodzi do głowy?
    By the way, nawet "wiesz, jak mi się ta piosenka wkręciła na banię swego czasu. Boże, ona jest taka życiowa, ten tekst, soł tru.
    Ok, ok, o co kaman z tymi wybielaczowymi przezwiskami drużyny, czy to jakaś serio damska wersja espady?
    "Dżizys, ta dziewczyna mogła rywalizować z Hirumą w konkursie na najbardziej upiorne uzębienie."
    Ja to widzę, ja to widzę >.<
    "Boże. Oto pochylał się nade mną przyszły ojciec moich dzieci."
    What the... hell? Ej serio, kto to, kto?
    "Czy kobiety też aresztują za pedofilię?" <3
    "Wpatrywałam się w niego jak urzeczona"
    Urzeczona? Aż normalnie odpalam google. Ok, dobra, sprawdzone, jest ok.
    Nieeeee! Kiseeeeeeeee?! Nie, ojej, ojej, ojej! Nie mów, że ten blond to Kise!
    "Rzuciła swój kask o ziemię i szczerząc zęby, co w jej przypadku naprawdę stanowiło realną froźbę "
    chyba groźbę, co nie?
    Grunt to dobry plan i wiedzieć w co się gra.
    To mi przypomina, że podczas mojego "wygnania" przychodziłam z piwskiem przez ośrodek sportowy i widziałam ludków grających w futbol >.< od razu pomyślałam o TTD :D
    Yassss! Kise! I knew it! Jak szłodkooo.
    "Kusiło, ale oczyma wyobraźni widziałam już Oriharę, która dźgała mnie trójzębem."
    Dość realne zagrożenie.
    Yey! Wygrały.
    Ogółem? Dobry rozdział, dobry. Czytało się z przyjemnością. Ba! Radością po tak długim czasie, bo przez prawie 2 miesiące nic nie czytałam i czuję się w tej kwestii dość wygłodniała. Fakt, że jeszcze mam do przeczytania Córkę jednego z nich i Anioła Lucyfera no i Dzienniki Kołymskie, ale wisz, ja czekam też na rozdział na drodze. A nie odpuszczę, bo jestem w dość bojowym nastroju dzisiaj.
    Z drugiej też strony, sory też miałam mały poślizg, ale nadrobiłam już zaległości zarówno na Szepcie jak i Behindzie ;) I teraz powinno już wszystko w miarę wrócić do normy. No i tu też czekam już na kolejny, ja wgl. wiesz, że zawsze czekam na kolejny, ja czytam. a już czekam na kolejny rozdział, także dupa w troki i do roboty.

    OdpowiedzUsuń
  2. gdzie tam wygraly, dopiero 1przyłozenie ;D o meczu tu jeszcze bedzie sporo bo jestem w nflowym szale i wgl paczam mecze o 2.30 z jakis dziwnych amerykanskich streamow, wgl ostatnio graly PANTERY kontra JAGUARY i bylam w takim emocjonalnym rozklekotaniu, bo nie wiedzialam czy trzymac strone Jaggeruarów czy Panter :D

    I wgl Trrrris! Teskinilam! dobrze ze wrocilam i bedzie znowu duzo szeptów, dużo cieniów, dużo skrzyzowan ;) Mam potwierane szepty, behind, wgl co z ta amy, omg :D ogarniam, ogarniam, ciesze sie <3

    no kise, musiał sie wcisnąć (ok pisalam to z nozem na gardle, doslownie, feniks mi grozila, buuuu), espade tez tu musiałam chociaż pobocznie miec se takie lekkie zarty z nich zrobic ;D mowilam Ci, ja tu wrzucam wszystko :D jeszcze zaraz zacznie sie crossownie z teen wolfem, widzialas, widzialas cus z tw?? :D jak chcesz sie cofnac do czasow gimbazy (ale nie tylko, nie tylko i serial ma naprawde dobra muze), polecam!

    :* :* :* *cieszy*

    OdpowiedzUsuń
  3. obejrzałam 2 odcinki tf jakieś wyrwane z kontekstu przypadkiem jeszcze przed moim wyjazdem ni kija nie ogarniam tam akcji ale są wilkołaki i jakieś alfy

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego fenomen dyrektora jest taki fajny? Dlaczego wmojej szkole nie mogło być takiego dyrektora? Od razu lepiej by się kary znosiło.

    "Ikari najwidoczniej nie potrzebowała obrońcy. Ani mózgu, skoro sądziła, że mamy jakieś szanse. " nie wiem czemu ale mnie śmieszy. :P

    ijaaaaa i espada! Tak tak tak! nawet szayel i łyżka wydają się bardziej optymistyczni! <3

    o i jeszcze tu z lekcji zwalniają bez problemu na treningi a ja musiała zostawac po lekcjach w ciężką zimę... -.-':D

    och kise, ty moja pierwsza miłości basugejowa! jakoś tego chucherka w futbolu amerykańskim nie widzę, ale on to nadrabia twarzą :D <3

    I Hiruma jest taki ... no Hirumowy, bo po jego wystąpieniu w Killersach nie jest Hirumowy a tu jest i jak się zwisza z sufitu i w swoim żywiole :D:D

    już w trzy minuty? minako udało się osiągnąć coś w sporcie? czuję się dumna. :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam!
    Tu Alf, co koty zjada, choć nie jest z Melmak. Innym słowem - administrator bloga Wilczym Tropem, któremu zaproponowałaś niedawno współpracę ^^ Przepraszam za spam, jak i za opóźnienie w odpowiedzi. Oczywiście współpracę przyjmujemy!
    Wilcze prawdo przyciągania brzmi ciekawie, tak samo jak ,,do skowyczenia". Jestem chętna obgadać to stwierdzenie na poczcie i możesz się spodziewać ode mnie niedługo wiadomości na mailu.

    Do skowyczenia ^^

    OdpowiedzUsuń