dzieje się kilka złych rzeczy, ale nie będę się tłumaczyć. lipiec był, kurwa, dawno. tak mi się wydaję. droga się pisze, nie martw się Tris ;) widzisz, twój kopniak podziałał na ttd, więc kończymy wakacje ;)
____________________
MINAKO
Już następnego
dnia uzbierałyśmy cały skład. Ikari szalała z radości i nawet sama poszła oddać
Hirumie jego diabelny notatnik, choć najpierw próbowała wrobić w to mnie. Tak
jakbym nie miała już przez nią dosyć kłopotów. Podobno śledziła go przez pół dnia,
a kiedy stało się jasne, że diabły też korzystają z ubikacji, wrzuciła mu go do
kabiny. Moja misja nie obejmowała Hirumy i wolałam nie narażać się temu
psycholowi, a równocześnie czułam, że coraz bardziej angażuję się w sprawy
Ikari. Może nie było tak, że już ją polubiłam, ale chyba byłam na najlepszej do
tego drodze.
Now days, all the kids want crazy,
wanna diagnose themselves
– Idziemy do
dyrektora! – szczebiotała mi teraz nad głową i musiałam przyznać, że jej
entuzjazm był zaraźliwy.
– Po co?
– Jak „po co”!
Wreszcie możemy oficjalnie założyć drużynę!
Zaciągnęła
mnie pod dyrektorski gabinet i nie pukając wparowała do środka.
– Wujku! –
wydarła się od progu, a mnie zaszokowało, w jaki sposób zwraca się do
dyrektora. – Zakładam Płomienne Wilki!
Siedzący za
biurkiem mężczyzna w średnim wieku, westchnął, poprawiając niepasujący do jego
marynarki wielki słomiany kapelusz, zasłaniający połowę jego twarzy.
– Ile razy mam
ci tłumaczyć, że sama nie możesz grać w futbol…
– Ale ja mam
drużynę! – W głosie Orihary zabrzmiał triumf.
– O – odrzekł
dyrektor i rzucił na mnie zaciekawione, szare spojrzenie. – To jakaś nowość.
Ale i tak muszę zapytać: czy jest w tej drużynie ktoś oprócz waszej dwójki?
– Cała
jedenastka skompletowana!
– Yhym. – Mężczyzna
opuścił głowę. – To nieco wszystko komplikuje.
Na dłuższy
moment zapadła cisza. Niemal słyszałam, jak dobry nastrój ulatnia się z Ikari.
– O co chodzi?
– zapytała grobowym tonem.
– Widzisz…
Byłem najlepszym przyjacielem twojego taty i tylko dlatego przyjąłem cię do tej
szkoły, mimo twoich kiepskich wyników w nauce. Idę ci na rękę jak mogę, Ikari,
chociaż starasz się wysadzić moją szkołę w powietrze… A jednak pewnych rzeczy
nawet ja nie przeskoczę.
Smutne
spojrzenie dyrektora zawisło na Oriharze.
– Powiedz mi
dokładnie w czym tkwi problem… wujku. – Dziewczyna odsunęła sobie stojące przed
biurkiem krzesło i dopiero teraz usiadła.
– Powiedzmy,
że ktoś wszedł w posiadanie moich zdjęć, na których widać jak przyjmuję od
jednego rodzica flaszeczkę naprawdę dobrej whisky… A potem wypijam pół szklanki
za dużo, tu, w tym gabinecie. – Rozłożył bezradnie ręce. – I ten ktoś kazał mi
przysiąc, że bez jego zgody nie utworzę żadnej nowej szkolnej drużyny.
– To znowu ten
palant! – Zrozumiała Ikari. – To Hiruma, tak?! Zarżnę gnojka tępym nożem do
kartofli! Wypatrrroszę, poćwiarrrtuję, rrrozczłonkuję…
Jeden z
kasetonów na suficie, który od początku wydawał mi się podejrzany, wypadł i
zawieszony na linie do góry nogami zsunął się Youichi, opierając o ramię
karabin.
– Wyrażam
zgodę! – Jego upiorny uśmiech w odwróconej wersji wyglądał jeszcze paskudniej.
– Ale pod jednym warunkiem. Wilki stoczą pierwszy mecz z nami. Jeśli wygrają,
mogą reprezentować szkołę. A jeśli wygramy my, zostaniecie naszymi
cheerleaderkami.
– Hiruma,
chcesz rozegrać mecz damska drużyna przeciwko męskiej? Nie sądzisz, że to
niesprawiedliwe? – Dyrektor jeszcze próbował powstrzymać to szaleństwo, za co
byłam mu wdzięczna.
– Zagramy. –
Ikari najwidoczniej nie potrzebowała obrońcy. Ani mózgu, skoro sądziła, że mamy
jakieś szanse. – Kiedy?
Hiruma wydał z
siebie diabelski chichot.
– Równo za
tydzień. O piętnastej.
– Do
zobaczenia. – Orihara złapała mnie za łokieć i wyszłyśmy z gabinetu. Naprawdę
miałam już dosyć dawania się ciągać tej gówniarze gdzie popadnie.
– Co teraz
zrobimy? – zapytałam, zastanawiając się, czy Wilczy nie blefowała.
– Zagramy ten
mecz. – Wzruszyła ramionami. – I wygramy.
Aha. Good to know.
Trade up made up epidemics, pass around prescription pills
Dobra strona
tego szaleństwa była taka, że przez następny tydzień zwalniano nas z połowy
lekcji, żebyśmy mogły nieco potrenować. Mimo wszystko nie było to tak uciążliwe,
jak się spodziewałam, chociaż Ikari wyciskała z nas siódme poty, odkryłam, że
daje mi to pewnego rodzaju radość.
Po tygodniu
szalonych treningów prędko nadszedł dzień meczu. Na godzinę przed nim Deimon
Devil Bats udali się do swojej kwatery, a Ikari pozbierała pozostałe dziewięć
dziewczyn i zaprowadziła nas do małej przybudówki na tyłach szkoły, która miała
pełnić rolę naszej szatni. Ledwo się tam pomieściłyśmy, a przebierać się chyba
będziemy musiały turami, bo sobie powybijamy zęby łokciami, tym bardziej, że
Ikari wybrała trzy naprawdę potężne liniowe, którymi była zachwycona. Co nie
przeszkodziło jej grozić dziewczynom wąskim kunaiem i szantażem, że jeśli nie
dadzą z siebie wszystkiego, pójdzie do ich dietetyczki i przedstawi kobiecie
zdjęcia, na których widać, jak opychają się na stołówce. Przez chwilę to na
nich skupiła się uwaga Wilczej kapitan, która wlazła na ławkę przy szafkach i
zagwizdała na palcach. Dopiero wtedy reszta drużyny również zwróciła na nią
uwagę, bo Orihara była najniższa z całego składu, jaki sobie wybrała i stanie
na ławce nie pomagało tak, jak się spodziewała.
– Wy! –
Wskazała na trójkę z kłopotami z przemianą materii. – Nasze liniowe! Mila Rose,
Apacci, Sung-Sun! – Rzuciła do nich koszulki z numerem trzydzieści jeden, trzydzieści
trzy i trzynaście. – Byłyście zapaśniczkami, nie? Dacie radę. A ty, zdaję się…
– Jej diaboliczne spojrzenie zwróciło się na blondynkę o postrzępionej fryzurze
i dużych zielonych oczach. – Czarny pas karate? – Dziewczyna skinęła głową. – Na
treningach najlepiej radziłaś sobie na pozycji liniowej. Będziesz dowodzić
defensywą. I bez żadnych sztuczek, bo całe miasto dowie się, jak wygrałaś te
zawody w Kansas. – Blondynka dostała strój z trójką. – Będziesz naszą Harribel!
Next! – zawołała, a dziewczyny ze strojami nieco się wycofały. – Ty! Ta wysoka!
– Czarnowłosa była najwyższa ze wszystkich zgromadzonych, nawet gdy lekko
przygarbiona opierała się plecami o ścianę. Kiedy się wyprostowała, przekroczyła
chyba granicę dwóch metrów. – Będziesz naszą piątką, trzymaj! – Wilczy rzuciła
jej strój. – Kryptonim operacyjny: Nnoitra! Następna… Różowowłosa… Jesteś
trochę rąbnięta, nie? Znalazłam kilka naprawdę ciekawych informacji na twój
temat, panno… Szayel. Podobno wyniosłaś z klasy chemicznej połowę laboratorium?
Zostało ci jeszcze coś ze żrących substancji? Jak ci się uda coś rozlać podczas
meczu na ochraniacze chłopaków… najlepiej te na genitalia… To dostaniesz opaskę
vice kapitana. – Orihara wyszczerzyła kły. Dżizys, ta dziewczyna mogła
rywalizować z Hirumą w konkursie na najbardziej upiorne uzębienie. Chociaż
mogłam się założyć, że wcześniej jej zęby wyglądały normalnie. – Masz, ósemka,
szanuj tą koszulkę, grałam w niej w
gimnazjum. Ty tam! Nie ziewać! – Wskazała na apatyczną dziewczynę, która
uczestniczyła w zebraniu bez nawet grama entuzjazmu. – Nie udawaj mi tutaj, że
się do niczego nie przydasz. Widziałam cię, jak wymiatasz na capoeirze. Podejdź,
numerze jeden. – Dziewczyna uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi na ten
komplement i podeszła, by odebrać koszulkę. – Ja ciebie chrzczę imieniem
Starrk! Powstań jako tight end! Pięknie, kto jeszcze nie ma stroju? – Zgłosiły
się dwa krótko ścięte rudzielce – bliźniaczki – i ja. – Najpierw siostrzyczki
Kurosaki! Drużyna koszykarska, nie? Umiecie łapać podania. Brawo. Proszę, dla
was jedenastka i pięćdziesiąt pięć, będziecie suportem dla naszej drużynowej
gwiazdy! Uwaga! Moje miłe panie, przedstawiam wam naszą running back! Feniks,
wystąp! – Zmieszana, zrobiłam krok naprzód, co niczego nie zmieniło, bo jako
niewiele wyższa od Orihary, nie wyróżniłam się z tłumku, jednak Wilczy nie
pozwoliła mi pozostać w ukryciu, wciągając mnie koło siebie na ławkę. – Nasza
biegaczka! Zdobędzie dla nas dzisiaj mnóstwo przyłożeń! I wygramy ten mecz! – rozdarła
się, a jej zapał udzielił się pozostałym. Drużyna podrzuciła w górę swoje
kaski, co nie było dobrym pomysłem, bo większość z nich odbiła się od nisko
zawieszonego sufitu i pospadała nam na głowy. A jednak trzeba było przyznać
Oriharze, że miała charyzmę i kiedy ze śmiechem wciągała mi przez głowę
szaroniebieską koszulkę z pomarańczową piętnastką z przodu i z tyłu, poczułam
nawet coś w rodzaju dumy… A może nawet gotowości na poświęcenie. Niewiele
więcej mogłam zrobić, a na pewno się nie mogłam się wycofać, bo wtedy cały ten
otaczający mnie obłęd obróciłby się przeciwko mnie. Jakoś nie uśmiechało mi się
opuścić boisko z nożem wystającym z pleców, odprowadzana na tamten świat
makabrycznym chichotem Ikari.
But my disorder can't be cured
by a bottle, blade, or dose
– A ty? –
zapytałam szczerzącej się czerwonookiej (czy jej oczy nie były wcześniej
szare?), która jako jedyna stała wciąż w szkolnym mundurku. Reszta dziewczyn
umilkła i również na nią spojrzała. Nie przypuszczałam, że to możliwe, a jednak
Wilczy uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Zerwała z siebie koszulę, rzuciła nią o
ziemię i podniosła w górę swoją koszulkę z numerem sześćdziesiąt osiem.
– A ja będę
rozgrywającą! – Założyła koszulę na ochraniacze, a spod rękawa wyłonił się
wytatuowany wilczy łeb. – Jazda na boisko, wataho! – ryknęła jak prawdziwa
wilczyca alfa i wszystkie wysypałyśmy się na zewnątrz. Teraz wystarczyło tylko
zbiec po schodach i wylądowałyśmy na boisku. Devil Bats już tam byli. Niektórzy
nawet pościągali kaski, żeby uważnie przyjrzeć się wbiegającym na murawę
dziewczynom w szaro-pomarańczowych strojach. Muszę przyznać, że trochę się
ociągałam, przerażona wizją, że zaraz będę grać w coś, do czego wciąż nie znam
zasad. Ikari oczywiście popędziła jako pierwsza, wyprzedzając wszystkich po
drodze (może dlatego, że zamiast zbiec po schodach, zjechała po asystującej im
poręczy) i natychmiast zaczęła się awanturować, próbując przegonić z boiska
Nietoperze, którzy wygwizdywali nas na palcach. Podziwiałam jej brawurę, bo po
tej akcji w składziku ja bym się nie odważyła podejść do Hirumy przez
najbliższe kilka lat. Wyglądała z daleka komicznie, podskakując przed
rozgrywającym Devil Batsów, który patrzył na nią z góry, podpierając się pod
boki. Tak się na nich zapatrzyłam, że potknęłam się o rozwiązaną sznurówkę i
ostatnie klika stopni stoczyłam się widowiskowo w dół. Na szczęście byłam już
przebrana, więc ochraniacze znacznie zamortyzowały mój popis.
– Szlag – zaklęłam,
uderzając kaskiem o murawę.
– Nic ci się
nie stało? – Ktoś podbiegł do mnie truchtem i nachylił nade mną. Czerwona
koszulka, numer siódmy, zawodnik Nietoperzy. Zapalone właśnie reflektory na
boisku utworzyły za nim koronę światła. A kiedy ściągnął kask i jego złociste
włosy rozsypały się wokół jego przystojnej twarzy, podkreślając miodowy kolor
oczu…
Boże. Oto
pochylał się nade mną przyszły ojciec moich dzieci. Przynajmniej taką miałam
nadzieję. Nie, to było coś więcej niż nadzieja. Miałam ochotę zaciągnąć go do
szatni w tej chwili, aby natychmiast wypełnić tę właśnie objawioną mym myślom
przepowiednię. Ale oczywiście zamiast tego udało mi się jedynie wybąkać w
odpowiedzi coś niezrozumiałego i oblać się rumieńcem. Kurwa, przecież on nawet
nie był pełnoletni. Czy kobiety też aresztują za pedofilię?
Self-disgust and selfishness
tend to hold me awfully close
Chłopak
uśmiechnął się promiennie i złapał mnie pod pachy, żeby postawić na nogi. Nie
miałam pojęcia co on robi w drużynie futbolowej. Powinien być zawodowym
modelem. Wpatrywałam się w niego jak urzeczona, wciąż przytrzymując się jego
przedramion. On również patrzył mi w oczy, do czasu, gdy wokół nas nie rozległy
się psujące nastrój wrzaski.
– Hej, co to
za pieprzone love story! – Czar prysł. Hiruma i Orihara zmierzali w naszą stronę,
piorunując się wzrokiem, jednak wciąż wytrwale zmniejszali między nami dystans.
Odskoczyłam od
blondyna zupełnie jak mała dziewczynka, którą starsza siostra przyłapała na
malowaniu się swoją czerwoną szminką. Zganiłam się w duchu, bo byłam już przecież
duża, ale to nie pomogło. Czułam, że się czerwienię. A co zabawniejsze, kiedy
zerknęłam na złotowłosego, zobaczyłam, że jego policzki również pokrywa
rumieniec. No zupełnie jakby nas nakryto na czymś o wiele więcej, niż patrzenie
sobie w oczy.
– Feniks, do
mnie! – przywołała mnie Ikari, a ja nie zamierzałam dłużej nadużywać jej
cierpliwości. Wiedziałam, że zależy jej na tej grze i chciała pewnie wyjawić
nam jakąś swoją strategię. Zagryzając wargi podbiegłam do niej, a ona w nagrodę
zdzieliła mnie w kask. Tuż obok mnie przyczłapał blondas i zanim Ikari złapała
mnie za kratki w kasku i odciągnęła do reszty drużyny, usłyszałam krótką
wymianę zdań między nim, a Hirumą.
– Tylko bez
żadnych taryf ulgowych, pieprzony koszykarzyno – przestrzegł go Youichi i wykręcając
głowę udało mi się dostrzec, że Youichi też chwycił swojego zawodnika za
kratki, gdy chłopak tylko włożył kask i teraz ciągnął za sobą. – Chyba nie
chcesz, żebym zdradził pewnej osobie, co…
– P-Przymknij
się! – Blondyn wyrwał się Hirumie i zerknął na mnie przez ramię, a widząc, że
na niego patrzę, szybko odwrócił wzrok.
Dziwne.
But I don't wanna let you see
that, I don't want my friends to know
– Uwaga! –
Kiedy otoczyła nas reszta drużyny, Ikari stanęła pośrodku półokręgu i oparła
ręce o kolana w bojowej postawie. – Mecz zaraz się zacznie. Mam wam do
powiedzenia tylko jedno… – wzięła głęboki wdech, napełniając płuca powietrzem,
a potem ryknęła: – ZNISZCZMY TYCH DEVIL SKURWIELI! KILL THEM ALL!
„Zabić!” –
wrzasnęły wilczyce, a z drugiej strony boiska dobiegło nas wstrząsające całym
stadionem, na którym zaczęli gromadzić się uczniowie, głośne „YAAA-HAAA!”, po
którym chłopcy zapewne na polecenie swojego kapitana rzucili w naszą stronę
kilka prowokujących tekstów:
– Hej,
dziewczynki, możecie już paść na kolana!
– Przegrani
robią wygranym erotyczny masaż!
– A na cycki
też macie ocharniacze?
– To muszą być
ochraniacze pod tymi koszulkami, przecież wilczyce to same dechy!
Głośny wybuch
śmiechu męskiej drużyny potoczył się po boisku. Tylko dwaj blondyni nie brali
udziału w tej dokazywance. Jednym z nich był Hiruma, który stał z boku
uśmiechnięty od ucha do ucha, a drugim mój miodowooki, który dla kontrastu nie wydawał
się być dumny z zachowania kolegów.
– Macie już
przygotowane olejki do masażu?
– Szkoda, że jesteście
takie płaskie, nie będzie zabawy…
Kolejny rechot
wyprowadził Oriharę z równowagi. Teraz już nie miałam wątpliwości. Jej oczy
naprawdę świeciły karmazynem. Rzuciła swój kask o ziemię i szczerząc zęby, co w
jej przypadku naprawdę stanowiło realną froźbę pogryzienia, wyciągnęła dwa środkowe
palce w stronę drużyny Nietoperzy, a kiedy to tylko wzmogło ich napad
wesołości, posunęła się jeszcze dalej. Gdy domyśliłam się, co zamierza zrobić,
było już za późno, żeby ją powstrzymać. Ikari zadarła bluzkę wraz z
ochraniaczami, prezentując Devil Batsom swoje piersi, o których nie można było
powiedzieć, że ich nie ma. To zatkało im usta. Cała drużyna zachłysnęła się i
zamilkła, a na tej części stadionu, która również nie była przygotowana na
takie widoki, zapadła cisza jak makiem zasiał.
– Coś jeszcze,
sukintoperze?! Chciało by się pomasować, co nie? – Sytuacja się odwróciła. Teraz
to ona ich prowokowała. – Wystarczy, że przegracie ten cholerny mecz i kto wie,
może się zgodzę!
– Wilczy, daj
już spokój. – Doskoczyłam do niej i szarpnięciem obciągnęłam jej koszulkę w
dół. – Jesteś pojebana.
– Przynajmniej
przestali pyskować.
– Zrobisz
wszystko, żeby to do ciebie należało ostatnie słowo, co?
– Tak jakby.
Westchnęłam.
To nie był przypadek, który można było resocjalizować.
– Czy sędzia
nie czeka czasem na to, aż kapitanowie podadzą sobie ręce czy coś? – Wskazałam
na Youichiego, który stał koło sędziego, ściskając pod pachą kask.
– Racja,
chodźmy.
Sędzia był
cały czerwony na twarzy, a kiedy pytał Ikari, czy wybiera orła czy reszkę,
jąkał się przez pięć minut. Nawet Hirumie lekko poróżowiały policzki, chociaż
on, w przeciwieństwie do sędziego, który nie wiedział gdzie podziać wzrok,
patrzył hardo na Ikari, mrużąc swoje ślepia, z których wyzierało samo zło.
– P-P-Piłka
dla Płomiennych Wi-Wi-Wil-cyc… Eeeee….. Wi-Wilczyc!
Ikari i Youichi
podali sobie ręce i uścisnęli dłonie mocniej, niż to było konieczne.
– Połamania
gir, frajerzy.
– Ya. Rezerwuję
sobie na ten masaż twoje… rączki… po tym jak was skasujemy.
Tak wygłodniałego
uśmiechu jeszcze nie widziałam na mordzie Hirumy.
Self-disgust and selfishness
take me everywhere I go
– Ikari, ale
co ja właściwie mam robić? – pytałam już nieco spanikowana, gdy zapinałyśmy
kaski i ustawiałyśmy piłkę na podstawce, żeby rozpocząć grę wykopem.
– Po prostu
biegaj. Ja będę łapać piłki z podań i ci je przekazywać, a kiedy już będziesz
mieć piłkę, biegnij na bramkę przeciwnika i staraj się zdobyć jak najwięcej
jardów. Liniowe będę torować ci drogę. Ja też będę się starać być zawsze w
pobliżu, ale generalnie polegamy na twojej szybkości. Próbuj wymijać tych ciuli
i leć po przyłożenie! – Klepnęła mnie w plecy. – Jeśli jednak cię osaczą, a
będziesz miała możliwość podania, zrób to. Bliźniaczki są dobre w łapaniu.
Klepnęła mnie
jeszcze raz i zajęła pozycję. Gwizdek rozdarł boiskowy gwar. Ikari warknęła jak
dzikie zwierzę. Piłkę wykopywała Nnoitra. Zgodnie z zaleceniem Wilczego
wystartowałam w stronę przeciwnej bramki, ale już po chwili leżałam na murawie,
przewrócona przez obronę przeciwnika. Bardzo przystojną obronę.
– Przepraszam!
– Miodowe oczy patrzyły na mnie ze skruchą. – Ten diabeł Hiruma kazał mi cię,
hm, kryć, więc podejrzewam, że będziemy wpadać na siebie dość często przez
najbliższą godzinę. Nazywam się Ryota Kise i postaram się być delikatny, to
znaczy… – Proszę, myślałam, że tylko mi zdarza się wpadać w słowotok, gdy się
stresowałam. – Bardzo nie chciałbym zrobić ci krzywdy, ale jeszcze nie mogę cię
puścić.
No chłopak
podawał całkiem logiczne argumenty, więc może powinnam mu pozwolić dalej na
sobie leżeć i patrzeć w te śliczne oczy. Kusiło, ale oczyma wyobraźni widziałam
już Oriharę, która dźgała mnie trójzębem.
– Jestem
Feniks – przedstawiłam się swoim nowym
pseudonimem – i też cię przepraszam, ale nie mogę pozwolić, żebyś mnie
zatrzymał.
Korzystając z
tego, że powstrzymał się przed przygnieceniem mnie do ziemi całym ciężarem
ciała, wymknęłam się pod jego ramieniem i pognałam przed siebie, wyhamowując
dopiero przy Wilczym, która rzuciła mi srogie, czerwone spojrzenie zza krat
kasku i przyjęła podanie od Szayel (zza kasku dymiło jej się coś, co powodowało
kaszel u otaczających ją przeciwników).
– No wreszcie
– warknęła Ikari, wkładając piłkę w moje dłonie. – A teraz biegnij, Feniksie!
Jak na skrzydłach! Pokaż tym przygłupom, co to jest Shunpo!
Pobiegłam.
Lawirowałam między czerwonymi diabłami, umknęłam nawet szponom Hirumy. Tak.
Przecież miałam skrzydła. Co najmniej jedno. A może miałam tylko jedno pióro i
to narysowane, a jednak to wystarczyło. Zatrzymałam się dopiero, gdy sędzia
znów zagwizdał, krzycząc:
– TOUCHDOWN!
W powietrze
pomknął komplet noży, wraz z przewiązanymi do nich kolorowymi szarfami. Cała drużyna
rzuciła się na mnie z okrzykiem radości. Na koniec podeszła do mnie Ikari i po prostu
się uśmiechnęła, ciskając w górę jeszcze kilka rzutek.
Fiery Wolfs w trzy
minuty po rozpoczęciu meczu zdobyły pierwsze przyłożenie.
Yeyeyeyeyey! Wreszcie! Aż myślałam, że mam chaluny, że to wcale nie jest nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńI pewnie czytałabym go już 2 godziny temu, ale wybacz Wilczy, priorytety się zmieniły. Gadałam z kimś przez telefon i to niestety było ważniejsze, bo normalnie rzuciłabym się pewnie do czytania od razu, ale nie. Już nie.
Jeszcze mi powiedz dziecko, co za złe rzeczy się kurwa dzieją, których nie chcesz tłumaczyć. I tak masz rację, lipiec, był kurwa dawno.
Ok, ok, ok,ok! Że Minako i Ikari się zaprzyjaźnią - to wiedziałam.
Że coś odpierdolą - oczywistość.
Że nazwa będzie coś z wilkami - jasne.
Ale kim jest kurwa ten wujek. Słomiany kapelusz, Czemu mi One Piece przychodzi do głowy?
By the way, nawet "wiesz, jak mi się ta piosenka wkręciła na banię swego czasu. Boże, ona jest taka życiowa, ten tekst, soł tru.
Ok, ok, o co kaman z tymi wybielaczowymi przezwiskami drużyny, czy to jakaś serio damska wersja espady?
"Dżizys, ta dziewczyna mogła rywalizować z Hirumą w konkursie na najbardziej upiorne uzębienie."
Ja to widzę, ja to widzę >.<
"Boże. Oto pochylał się nade mną przyszły ojciec moich dzieci."
What the... hell? Ej serio, kto to, kto?
"Czy kobiety też aresztują za pedofilię?" <3
"Wpatrywałam się w niego jak urzeczona"
Urzeczona? Aż normalnie odpalam google. Ok, dobra, sprawdzone, jest ok.
Nieeeee! Kiseeeeeeeee?! Nie, ojej, ojej, ojej! Nie mów, że ten blond to Kise!
"Rzuciła swój kask o ziemię i szczerząc zęby, co w jej przypadku naprawdę stanowiło realną froźbę "
chyba groźbę, co nie?
Grunt to dobry plan i wiedzieć w co się gra.
To mi przypomina, że podczas mojego "wygnania" przychodziłam z piwskiem przez ośrodek sportowy i widziałam ludków grających w futbol >.< od razu pomyślałam o TTD :D
Yassss! Kise! I knew it! Jak szłodkooo.
"Kusiło, ale oczyma wyobraźni widziałam już Oriharę, która dźgała mnie trójzębem."
Dość realne zagrożenie.
Yey! Wygrały.
Ogółem? Dobry rozdział, dobry. Czytało się z przyjemnością. Ba! Radością po tak długim czasie, bo przez prawie 2 miesiące nic nie czytałam i czuję się w tej kwestii dość wygłodniała. Fakt, że jeszcze mam do przeczytania Córkę jednego z nich i Anioła Lucyfera no i Dzienniki Kołymskie, ale wisz, ja czekam też na rozdział na drodze. A nie odpuszczę, bo jestem w dość bojowym nastroju dzisiaj.
Z drugiej też strony, sory też miałam mały poślizg, ale nadrobiłam już zaległości zarówno na Szepcie jak i Behindzie ;) I teraz powinno już wszystko w miarę wrócić do normy. No i tu też czekam już na kolejny, ja wgl. wiesz, że zawsze czekam na kolejny, ja czytam. a już czekam na kolejny rozdział, także dupa w troki i do roboty.
gdzie tam wygraly, dopiero 1przyłozenie ;D o meczu tu jeszcze bedzie sporo bo jestem w nflowym szale i wgl paczam mecze o 2.30 z jakis dziwnych amerykanskich streamow, wgl ostatnio graly PANTERY kontra JAGUARY i bylam w takim emocjonalnym rozklekotaniu, bo nie wiedzialam czy trzymac strone Jaggeruarów czy Panter :D
OdpowiedzUsuńI wgl Trrrris! Teskinilam! dobrze ze wrocilam i bedzie znowu duzo szeptów, dużo cieniów, dużo skrzyzowan ;) Mam potwierane szepty, behind, wgl co z ta amy, omg :D ogarniam, ogarniam, ciesze sie <3
no kise, musiał sie wcisnąć (ok pisalam to z nozem na gardle, doslownie, feniks mi grozila, buuuu), espade tez tu musiałam chociaż pobocznie miec se takie lekkie zarty z nich zrobic ;D mowilam Ci, ja tu wrzucam wszystko :D jeszcze zaraz zacznie sie crossownie z teen wolfem, widzialas, widzialas cus z tw?? :D jak chcesz sie cofnac do czasow gimbazy (ale nie tylko, nie tylko i serial ma naprawde dobra muze), polecam!
:* :* :* *cieszy*
obejrzałam 2 odcinki tf jakieś wyrwane z kontekstu przypadkiem jeszcze przed moim wyjazdem ni kija nie ogarniam tam akcji ale są wilkołaki i jakieś alfy
OdpowiedzUsuńDlaczego fenomen dyrektora jest taki fajny? Dlaczego wmojej szkole nie mogło być takiego dyrektora? Od razu lepiej by się kary znosiło.
OdpowiedzUsuń"Ikari najwidoczniej nie potrzebowała obrońcy. Ani mózgu, skoro sądziła, że mamy jakieś szanse. " nie wiem czemu ale mnie śmieszy. :P
ijaaaaa i espada! Tak tak tak! nawet szayel i łyżka wydają się bardziej optymistyczni! <3
o i jeszcze tu z lekcji zwalniają bez problemu na treningi a ja musiała zostawac po lekcjach w ciężką zimę... -.-':D
och kise, ty moja pierwsza miłości basugejowa! jakoś tego chucherka w futbolu amerykańskim nie widzę, ale on to nadrabia twarzą :D <3
I Hiruma jest taki ... no Hirumowy, bo po jego wystąpieniu w Killersach nie jest Hirumowy a tu jest i jak się zwisza z sufitu i w swoim żywiole :D:D
już w trzy minuty? minako udało się osiągnąć coś w sporcie? czuję się dumna. :P
Witam!
OdpowiedzUsuńTu Alf, co koty zjada, choć nie jest z Melmak. Innym słowem - administrator bloga Wilczym Tropem, któremu zaproponowałaś niedawno współpracę ^^ Przepraszam za spam, jak i za opóźnienie w odpowiedzi. Oczywiście współpracę przyjmujemy!
Wilcze prawdo przyciągania brzmi ciekawie, tak samo jak ,,do skowyczenia". Jestem chętna obgadać to stwierdzenie na poczcie i możesz się spodziewać ode mnie niedługo wiadomości na mailu.
Do skowyczenia ^^