niedziela, 29 marca 2015

DRIVE ME CRAZY (II)



Tak mnie wkurzacie, że w nocy wam jebnę następny wpis ;D Mówiłam, że będzie często. Ale po czo słuchać Wilczego, po czo  :*
_____________________________
MINAKO

– Kida, to chyba nie był dobry pomysł – westchnęłam, obciągając nerwowo rant spódniczki. Po co ja się w ogóle tak wystroiłam. Teraz mi nieźle piździ, a spojrzenia tych wszystkich obleśnych typów stojących za mną… Brrr. Może te dreszcze to wcale nie z uczucia zimna. – Wróćmy do domu, co? Pooglądamy telewizję albo pogramy na konsoli…
– Minako-chan. Ty nie umiesz nawet włączyć xboxa.
Masaomi wziął mnie pod rękę, uśmiechając się szeroko, ale przed tym zdążył odwrócić się do tyłu i rzucić groźne spojrzenie stojącemu za nami wielkiemu, barczystemu gościowi. Nie wiem skąd w tym smyku takie pokłady odwagi.
– Hej! Przypominam, że wczoraj opykałam cię sześć do zera! – zaprotestowałam, wymachując mu palcem przed nosem.
– Tak, bo ja grałem jakąś biedną polską drużyną z trzeciej ligi, a ty reprezentacją Hiszpanii.
– No to co!
– No nic, na przykład ja wygrałbym wtedy dwadzieścia sześć do zera, a nie…
– Ta! Jasne! Przyznaj, że cię ograłam, a nie cwaniakujesz!
When we get started man we ain't gonna stop
– I niby kto to widział…
– HA! Czyli w głębi duszy wiesz, że poległeś z kretesem.
– Nic takiego nie powiedziałem.
Kolejka przesuwała się bardzo powoli. Klub „Rzeźnia” cieszył się ponurą sławą rzetelnie prowadzonej selekcji, ale Kida zapewnił, że wejdziemy bezproblemowo, bo „on ma układy”. Przerażało mnie, jakie układy może mieć taki dzieciak jak on, w takim miejscu jak to. To znaczy coś tam wiedziałam, że kiedy wyjechałam na studia do Ameryki, Kida wpakował się w jakieś gangi, ale… On nie chciał o tym opowiadać, a ja… Nie chciałam, a może bałam się, rozgrzebywać sprawę jego przynależności do jakiegokolwiek gangu. Na Boga, pracowałam w policji i bardzo nie chciałabym być zmuszona aresztować chłopaka, którego uważałam za swojego przyszywanego… Nawet nie brata, ja go taktowałam jak syna. Czasami naprawdę lepiej jest nie wiedzieć.
– Kid, jeszcze nie jest za późno. Jeszcze możemy wrócić. Dam szanse ci się odegrać. Nawet się podłożę. Błagam. Mogę sobie walnąć samobója do bramki, tylko chodźmy stąd…
– Mi-na-ko – przesylabizował moje imię, potrząsając mną lekko. – Nie poznaję cię. Dawniej nie przepuszczałaś żadnej okazji, żeby się napić.
– Trochę się zmieniło od tego czasu – mruknęłam niechętnie patrząc mu w oczy. Oj dobra, miałam za sobą taki epizod, każdy ma jakąś przeszłość. Może kiedyś przesadzałam z alkoholem. Ale teraz się to zmieniło, dobra? Dobra?! Czy krzyczenie na siebie w myślach jest już objawem schizofrenii paranoidalnej?
– Nie rań mnie, na Boga! – Kida wciąż mną potrząsał. – To że wróciłaś sobie z jakiejś głupiej Ameryki i skończyłaś sobie tam jakiś wydział prawa…
– Szkołę policyjną…
– No właśnie! Dlatego nie zachowuj się, jakbyś została prezydentem! – zakończył dramatycznie odchylając do tyłu głowę i wielce teatralnym gestem zasłaniając oczy. Po chwili spomiędzy palców wyjrzało na mnie jasnobrązowe oko. – Ze mną się nie napijesz?
– Kida! Ty nawet nie masz ukończonych osiemnastu…
Nie dokończyłam, bo nagle wokół nas powstało jakieś zamieszanie. Wszyscy wpatrywali się w górę, pokazując coś palcami. Ja i Masaomi także zadarliśmy głowy i bardzo szybko dostrzegliśmy, co jest powodem zainteresowania gawiedzi. Na dachu „Rzeźni”, na samej krawędzi, stała jakaś postać, a druga właśnie przeskakiwała na niego z sąsiedniego budynku, co zakończyło się jej spektakularnym balansowaniem nad przepaścią.
We gonna turn it up till it gets too hot
Z tłumku stojącego przy dyskotece wydobyło się zgodne „Oooooch!”, ktoś krzyknął: „Spadnie!” ktoś inny: „Skacz!!”, ale zanim doszło do tragedii, osobnik już stojący na „Rzeźni” w porę złapał  za poły kurtki swojego towarzysza. Lub towarzyszkę, bo coś kazało mi podejrzewać, że znam tożsamość co najmniej jednej z tych osób. Kim była ta druga w ozdobionym futeriem kapturze mogłam się tylko domyślać.
– Mi-chan? Wszystko w porządku?
Kida pociągnął mnie do wejścia. Nawet nie zauważyłam, że już przyszła nasza kolejka. Dwójka bramkarzy była chyba ściągnięta wprost z mistrzostw świata w kulturystyce i byłam pewna, że zaraz skończą się nasze przygody na dziś, jednak oni nawet nie zapytali Masomiego o dowód. Po prostu się odsunęli, jak ruchoma ściana zagradzająca wejście do skarbca rozbójników. Najwyraźniej Kida jednak był kimś w stylu Ali-baby i znał hasło. Sznureczek dreszczy przebiegł mi wzdłuż kręgosłupa. Doprawdy, kim był teraz ten chłopak? Uśmiechał się wciąż tak niewinnie, tak samo jak…
– Mi-san! – Chłopięce rączki wyciągają się do mnie i ciągną za rękaw. – Jeszcze na to! Jeszcze raz! – Paluszkiem wskazuje na kręcącą się karuzelę z konikami.
– No dobrze, Kid, ale ostatni raz i wracamy do domu.
Chłopak z piskiem wystartował w stronę karuzeli, jednak zanim do niej dobiegł, zawrócił i pędem wrócił do mnie, żeby przytulić się do moich nóg. Po krótkim uścisku z powrotem pognał na karuzelę. Nie mogłam się nie uśmiechnąć, chociaż nienawidziłam Wesołych Miasteczek. Przebywanie tutaj przyprawiało mnie o mdłości. Nic tu nie było fajne, upiorne melodyjki nadlatujące z przeciągających dźwięki adapterów, wymiotujący ludzie, okrzyki strachu i nuty paniki nawet w entuzjastycznych krzykach. Nie rozumiałam czemu dzieciaki stąd nie uciekały. Może czegoś dodawali do waty cukrowej, bo tłumy bachorów latały w tą i z powrotem z dzikim wrzaskiem, taranując wszystko na swojej drodze. Doprawdy, niepokojące.
– Mi-san! Powiedz im, żeby kręcili szybciej!
Tell 'em to turn it up till they can't no more
– Szybciej już nie można! Chcesz się zabić? – Podeszłam bliżej, żeby zrobić mu zdjęcie. Ten mały zawsze miał taki wesoły wyraz twarzy. Tak bardzo bym chciała, żeby nikt go w życiu nie skrzywdził. Jego popijający ojciec, matka pracoholiczka… Dopóki będę w pobliżu, muszę mieć na niego oko. Ale co będzie, kiedy wyjadę na studia? Kto się nim zaopiekuje? Jak on sobie da radę? Ten dzieciak… Gdybym mogła uchronić w nim tę beztroskę…
– Oj kochana, ty się dzisiaj nie wykręcisz od kilku głębszych.
Spojrzałam na niego, zastanawiając się, czy ten uśmiech wciąż jest tak szczery, jak dawniej. Czy w jego oczach nie czai się jakiś cień.
– Nie próbuj się wykręcać! – Pogroził mi palcem. Boże. Jak bardzo groteskowa była ta sytuacja z perspektywy czasu. Wciąż wolałabym go wziąć na karuzelę, niż do klubu, a tu proszę, właściwie to on mnie tu zabrał. – Widzisz tą pierwszą lożę na górze? – Wskazał palcem czerwone kanapy na piętrze. – Zarezerwowałem ją. Idź tam i zaczekaj na mnie. Co ci wziąć?
– Sok pomarańczowy – odpowiedziałam, osłaniając oczy przed światłami stroboskopów i patrząc w górę. Szybko zorientowałam się, że Kida nigdzie nie odszedł, tylko stoi i patrzy na mnie z groźną miną. – Dobra, koktajl truskawkowy. Też nie? No okay! Weź mi tego drinka! Martini może być. Koniecznie w trójkątnym kieliszku!
– Się robi! – Posłał mi olśniewający uśmiech i pognał w stronę baru, zupełnie tak jak kiedyś, gdy cieszyły go inne atrakcje. Co się stało z naszym życiem?
Ruszyłam po schodkach, żeby zająć miejsce w loży. No cóż. Nie mogłam mieć do nikogo pretensji. Sama się w to wpakowałam. Skoro zachciało mi się powrotów do przeszłości, muszę teraz być wiarygodna i uchlać się jak małolata. Czyż nie? Rozsiadłam się na kanapie, przyciągając bliżej do siebie popielniczkę. Zaczęłam obszukiwać kieszenie, ale przypomniałam sobie, że ostatnią fajkę skurzyłam na zewnątrz. Z westchnięciem oparłam się o obicie. Siedzenia były niewygodne. Przesunęłam się na drugą stronę. To samo. Na środku jeszcze gorzej. Co było nie tak z tą kanapą?! Wstałam i próbowałam unieść jedną z wypełniających ją poduch, ale… Stojąc też czułam niewygodę. Wyprostowałam się. Znałam to uczucie. Ktoś mnie obserwował. Odwróciłam się i popatrzyłam w górę. Zobaczyłam je pod stropem, zanim znikły. Połyskujące czerwienią oczy. Uśmiechnięte. A może to był tylko odblask dyskotekowej kuli?
Let's get this thing shaking like a disco ball

10 komentarzy:

  1. No, no. To chyba Twój rekord częstotliwości wstawiania rozdziałów, co?
    Jest dobrze, jest dobrze. Nie znalazłam niczego, żeby się było można jakoś przyczepić. Przynajmniej nie na tyle na ile patrzyłam.
    Że czuję niedosyt, mówić chyba nie muszę.
    Podobał mi się koniec. Ah ten klimat! Aż normalnie czuję, że będę pisać dalej na Szept za chwilę.
    Czy słusznie podejrzewam, że te czerwone ślepka należały do Ikari?
    Z czyjej perspektywy kolejna część? Czyżby właśnie do niej miała należeć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczy. Ostatnio coraz częściej przejawia się ten motyw i po prawdzie zaczynam się go bać. Nieważne jakiego byłyby koloru. (szczególnie przerażaja mnie te heterohromiczne czy jak się tam nazywają, nigdy nie byłam dobra w nazwach, jeżeli to nie nazwy pairingów).
    Śmiejące się czerwone oczy moga należeć tylko do jednego osobnika i nie, nie jest to Scott McCall ze swoją twarzą szczęśliwego idioty, choć go bardzo lubię.Nie tak bardzo jak posiadacza bardzo czekoladowych oczu o naturalnej ekspresji przesłuchania na twarzy... Krw, Phoenix jak ty zaczynasz pierdolić już.
    Anyway. KIDA <3 braciszek! wreszcie Minako ma kogoś pod opieką (nie licząc tej bandy duchowych małpiszonów w Drodze, choć to nie ta Minako) i jest starsza od kogoś! Dziwne, ale ciekawe doświadczenie.(tak jakbym normalnie nie miała się kim zajmować... ;))
    Ta szybkość dodawania poszczególnych części mnie przeraża. Wilczy, kochanie, mierzyłaś gorączkę? Może masz nawrót choroby? :D

    I, cholera pierwsza osoba naprawdę ci leży. Keep running, cytując Gerarda. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie! Wiem! To nie będzie Ikari, prawda? I już pomijając, że obawiam się, że w zemście za "onych" wywiniesz jakiś numer. Gdyby to była Ikari, byłoby za łatwo nie?
    Stawiam, więc, że to będzie to może Shizuo? Pewnie też nie.
    Zgaduję, że ktoś jeszcze inny. Może z tych 2 serii, których nie znam, więc trochę ciężko mi zgadywać. :/
    P.S. To nie tak, że Cie nikt nie słuchał, jak mówiłaś, że będą rozdziały częściej. Po prostu i tak jest za mało zawsze :P
    Kiiieeeeedyyyyyy koooooleeeejnaaaaa częęęęść? :*

    OdpowiedzUsuń
  4. niet, bedzie drrr ;D i jak to mowia - pod latarnia zawsze najciemniej ;D cz nastepna wrzuce po meczu ;D o ile sie nie spije szesciopakiem ;D

    TRIS! Muisz obczaic eyeshielda! chociaz 1 odcinek! PLS! w nastepnym wpisiku chyba juz sie pojawi Youichi ;D MUSISZ! *zmusilam do tego nawet narzeczonego, ktory teraz sam mnie woła na kolejny odc, wiec sie nie wywiniesz* ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Przynajmniej masz sześciopak i kochanego narzeczonego, który ogląda wszystko co mu pokażesz bez marudzenia... ech, ciężkie życie feniksów.

    JA CHCE PIATĄ CZĘŚĆ Z LISAMI CZARNYMI ZVOIDOWANYMI. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. bez marudzenia... trzeba widziec jak i czym goscia przekupic ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. >.< Tylko pozazdrościć Wilczy.
    Dobra. Obejrzem to eyecośtam, bo mi wena spierdzieliła. Może to coś da.

    OdpowiedzUsuń
  8. TAKTAKTAK, paczaj :D *entuzjazm na MAXA* Już Rhan przeciągnęłam na ciemna strone mocy, jeszcze Kazumi musze posmapic czaache ;D Bo fenisk jest niereformowalny przypadek -.- ja tylko sila jak posadzilam i przywiazalam do krzesla to paczyla a tak to nawet jakbym zdychała i to by bylo moje sotatnie marzenie...ech. ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy ktoś coś zrozumiał? Czy ktoś mi to przetłumaczy?
    O.o
    Ludzie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Tyyyyy... Na więcej niż 1 odcinek to chyba nie ma mowy. Toż to dłuuuge.
    Na główkę AŻ tak jeszcze nie upadłam, żeby całe obejrzeć...

    OdpowiedzUsuń