U mnie sie dzien nie konczy, dopoki nie pojde spac. Takze, II czesc wcale nie ejst po fakcie, no nie? No. Ledwo widzę, wiec pewno bledow od zajebania. Poprawie, jak sie wyspie. I eee... Ja nie wiem czemu to poszło w takim kierunku. Poszło. Cos mi sie roiło pisząc dust, ale zostawiłam sobie furtke, głosząc ze to tylko mało ambitne wypociny jednorazowe i alternatywne... Niby. Nie. Także sorry.
Pytanie poza konkursem: Czy słowo "kotołak" można odmienić przez rodzaj zenski?
_______________
– Będziesz się z
nimi przytulać?
– Co?
– No z tymi
flaszkami. Bo tak czule się z nimi obchodzisz.
Ikari zgromiła
brata spojrzeniem.
– A co ty tam
wiesz na temat czułości.
– Zdziwiłabyś się.
– Zapomniałam. Ty
i ta twoja miłość do ludzi.
– Dokładnie.
– Byłeś, jesteś i
zostaniesz popaprany.
– A dziękuję.
Przynajmniej nie mam problemu z alkoholem. – Izaya uniósł brwi, obserwując
siostrę, która tuliła butelki do piersi.
– Że niby ja mam
problem z alkoholem?! – oburzyła się Ikari, ale fakt, że ściska wódkę, jak
upragnioną kochankę, musiał dać jej do myślenia, bo po krótkim zastanowieniu
sprostowała swoją wypowiedź: – Przy tobie prędzej czy później wszyscy mają
problem z alkoholem.
Izaya się
roześmiał i wreszcie ściągnął z siebie kurtkę, którą zawiesił na garderobie.
– To gdzie tu masz
łazienkę?
– No na piętrze,
po lewej… Zaraz! – zakrzyknęła, gdy Izaya zaczął wspinać się po schodach. –
Tris tam jest przecież.
Won't you please bring my baby to me
– Wiem. – Brat
rzucił jej przez ramię chytry uśmieszek i zostawił Ikari z pełną przerażenia
miną samej sobie.
– Youichi nic nie
wspominał, że będziecie mieć też innych gości. – Ikari usłyszała głos Minako i
odwróciła się w jej stronę.
– Ja… Zaprosiłam
go zanim się dowiedziałam, że Youichi zaprosił was. Przepraszam, nie chciałam
doprowadzać do niezręcznych sytuacji.
– Nie, nic się
nie… Może to nawet dobrze. – Minako uśmiechnęła się i siorbnęła z kubka łyk
kawy. – Przez te wszystkie lata dopadały mnie czasem wyrzuty sumienia. –
Podniosła wzrok znad kubka, by spojrzeć wilczycy prosto w oczy. – W końcu
zapuszkowałam twojego brata. Nigdy nie miałaś mi tego za złe?
Ikari nie
odpowiedziała od razu. Wyminęła Minako, by schować alkohol w zamrażalce, a potem
oparła się o lodówkę plecami i założyła ręce na ramiona.
– Zasłużył sobie –
odrzekła wreszcie. – Ty tylko wykonywałaś swoją pracę.
– Niby tak, ale… –
Wyraźnie wyglądało na to, że Minako dręczy poczucie winy. – Wiesz, ostatecznie
się okazało, że całe to (TRIS, WIDZISZ< WIDZISZ? JESTES DUMNA?)mkombinatorstwo miało nie całkiem wypaczony cel.
– Izaya łamał
prawo. Wielokrotnie. Jako funkcjonariusz policji twoim obowiązkiem było karać
takich delikwentów. Nikt nie ma do ciebie o to pretensji – wyjaśniła Ikari. –
Ale jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, może powinnaś pogadać z Izayą. Może
nie kiedyś, ale teraz na pewno powie ci to samo co ja.
Wilczyca
spróbowała uśmiechnąć się pokrzepiająco, ale kiedy chciała wyjść z kuchni,
Minako ją zatrzymała, łapiąc delikatnie za łokieć.
– Dlaczego więc,
mimo tego wszystkiego co powiedziałaś, czuję, że masz do mnie żal?
This is all I'm asking for
Ikari otworzyła
usta, ale nic nie powiedziała. Z góry doszedł ich wybuch głośnego śmiechu i
odgłos trzaskających drzwi. Ktoś zbiegał po schodach i po chwili w kuchni zjawiła Tris, owinięta puchowym,
białym ręcznikiem. Z jej półdługich, ciemnych włosów, kapały kropelki wody.
– Powiedz swojemu
bratu, że jest niewychowaną świnią! Wparadował mi do toalety bez pukania! –
poskarżyła się, ale wcale nie wyglądała na urażoną czy rozgniewaną faktem, ze
Izaya Orihara prawdopodobnie widział ją nago.
– Trzeba się było
porządnie zamknąć. Mam przecież zamki w drzwiach – poinstruowała ją Ikari, ale
wciąż nie spuszczała oczu z twarzy Minako.
– No ja nie wnikam
czemu ty się przed swoim demonem w łazience barykadujesz, ale… – Tris
przerwała, dostrzegając, że kobiety wciąż mierzą się spojrzeniami. – Ekhem… Czy
ja w czymś nie przeszkadzam?
Ikari oderwała
wzrok od Minako i kiedy spojrzała na Tris, a ta, gdyby była w swojej kociej postaci,
natychmiast zjeżyłaby sierść, widząc płonące czerwienią ślepia wilczycy.
– W niczym nie
przeszkadzasz. Dobrze, że mogę cię przedstawić. – Ikari dotknęła ramienia
Tenebris i zwróciła się do Minako: – To Tris, mój zaprzyjaźniony kotołak. –
Uśmiechnęła się kącikiem ust. – Poznałybyście się wcześniej, gdybyś ostatnio
nie była zbyt zajęta swoim życiem.
– Czyli o to
chodzi – zrozumiała Minako. – Czyli to zaproszenie było pomysłem tylko i
wyłącznie Hirumy?
– Ej, dziewczyny!
Chyba nie będziecie się teraz kłócić? –
Tris patrzyła niepewnie raz na jedną, raz na drugą z kobiet. – Feniks, prawda?
Ikari mi opowiadała o tobie. Jestem pewna, że gdyby cię tu nie chciała, nawet
drzwi by ci nie otworzyła. Na tyle ją znam. A ty… – Kotka sprzedała wilczycy
kuksańca. – Nie wiem, o co ci chodzi, ale są święta! Czas wybaczenia!
– Nienawidzę świąt
– mruknęła Ikari, jednak paląca czerwień w jej oczach wygasła.
– Co roku tak
mówisz, a potem jak oszalała lepisz uszka i gotujesz dwanaście potraw.
– Nieprawda.
– Raz przyłapałam
ją, jak śpiewała kolędy, strojąc choinkę – wyznała Minako i obie z Tris się
zaśmiały.
– Właśnie,
choinki! Izaya ma kilka dla ciebie – przypomniała sobie Tris. – Naładował tego
ile się na bagażnik sedana zmieściło…
– Zaraz. Wróć.
Chwila. Moment. – Ikari uniosła dłonie,
prosząc o pauzę. – Jakiego sedana i jakie choinki.
– No aveo sedan,
takie auto, które sobie kupiłam.
– Ty sobie
kupiłaś?
– Skoro już
zrobiłam prawko to chyba wypada jeździć jakąś bryką, co nie?
– Co sobie
zrobiłaś?
– Prawo. Jazdy.
Może wasz zapyziały, wilkołaczy świat nie słyszał o takich wynalazkach jak
samochody, ale to nie znaczy, że wszyscy lubimy drzeć na sobie ubrania, żeby się
transportować wszędzie na czterech łapach… No i z czego się śmiejesz, głupia
małpo. – Tris kopnęła w kostkę zaśmiewającą się do rozpuku wilczycę, ale ponieważ
była boso, Ikari w ogóle tego nie odczuła.
– Kot… Na drodze…
No ja pierdolę! Do tej pory można było was spotkać jedynie na poboczu, ze śladem
kół na grzbiecie! – Ikari złożyła się wpół ze śmiechu. – A teraz… Za kierownicą! – Tris pozwoliła jej
wyśmiać się do końca, unosząc jedynie brew i patrząc na nią z niesmakiem.
Minako zachowała uprzejmą neutralność. – Ok, już. – Orihara wzięła głęboki
oddech i przestała rechotać. – A te choinki? O co chodzi.
– Izaya! –
zawołała Tris. – Izaya, pozwól no tu!
– Nie drzyj się
tak , bo ci ręczniczek spadnie – poradziła Ikari.
– Na to liczę. –
Zza ściany wyłonił się Izaya. Szelmowski uśmiech nie znikał z jego ust. W
czarnym swetrze, wytartych dżinsach i zaczesanych modnie włosach nawet Ikari
musiała przyznać, że wygląda całkiem niczego sobie.
– Powiedz
siostrze, co wymyśliłeś z tymi drzewkami.
– Nic nie
wymyśliłem. Miałem kilka bonów do makro. Na choinki. To je wykorzystałem.
– Kilka… To znaczy
ile?
– Dziewięć.
– Ok, sprostuj
mnie, jeśli coś źle zrozumiałam, ale czy chcesz mi powiedziecie, że przywiozłeś
mi tu dziewięć choinek?
– No.
– A możesz mi
jeszcze wytłumaczyć, Iz – Ikari wzięła głęboki wdech – NA CHUJ MI DZIEWIĘC
CHOINEK?! MIESZKAM NA SKRAJU LASU, NA CO MI LAS W MIESZKANIU, CO?!
– A co się miały
zmarnować bony. Masz chatę jak tralala, poustawiasz sobie jodełki w doniczkach.
– Ja się wykończę.
– Ikari załamała ręce.
– No co. – Izaya
wzruszył ramionami. – Przy zakupie niestandardowej ilości choinek, gratis
dorzucali jemiołę. Powiesiliśmy ci z Tris gałązkę nad wejściem. – Orihara spojrzał
na Tris w taki sposób, że dziewczynie pokraśniały policzki.
– JA SIĘ WYKOŃCZE!
– Ikari wzniosła ręce do nieba, jakby prosząc o cierpliwość i wybiegła z
kuchni. – Żadnych pierdolonych choinek, żadnych świątecznych, idiotycznych
świecidełek, żadnych skarpet nad kominkiem – wyzywała podwijając rękawy i podchodząc
do wyjściowych drzwi. – Żadnych durnych jemi…
Otworzyła je
jednym szarpnięciem.
– Hoł. Hoł. Hoł –
przywitał ją ponury głos, należący do kogoś, kto czaił się za drzwiami, z
którego wypchanym czymś miękkim brzuchem Ikari się zderzyła.
– JEZUSIE! –
wykrzyknęła, pewna, że właśnie dostała rozległego zawału, zrobiła krok w tył i
potknęła się o próg.
– Wystarczy
„Święty”. – Stojący za drzwiami postawny osobnik w czerwonym kombinezonie
złapał Ikari za przód koszulki i przytrzymał, udaremniając grawitacji
sponiewieranie wilczycą. – Czy są tu jakieś grzeczne dzieci?
Pozbawiony grama
entuzjazmu głos i nieokreślonego koloru oczy, patrzące na Ikari znad sztucznego
zarostu, z czymś jej się kojarzyły. Wciąż przytrzymując się czerwonego,
obszytym białym futerkiem rękawa, z niedowierzaniem patrzyła na Świętego
Mikołaja, stojącego na progu jej domu.
– Ja chyba śnię. –
Pokręciła z rezygnacją głową. – To jakieś szaleństwo.
Puściła Mikołaja,
odzyskując równowagę, ale on dalej trzymał ją za koszulkę. Zezowała przez chwilę
na jego dłoń w białej rękawiczce między jej piersiami i podniosła wzrok na
niemal w całości zasłoniętą przez siwą brodę twarz. Znów zerknęła na jego dłoń
i znów na twarz, aż Mikołaj zorientował się, gdzie popełnia błąd. Zabrał rękę,
ale tylko po to, by wskazać na coś, co wisiało nad nimi i nachylił się,
wyraźnie na coś czekając.
I'm just gonna keep on waiting underneath the mistletoe
– Jemioła –
podpowiedział, gdy spanikowana wilczyca przeskakiwała wzrokiem z jednego jego
oka na drugie. Była pewna, że mężczyzna się uśmiecha, chociaż nie widziała jego
ust, schowanych w gęstej brodzie – Skoro ją tu powiesiłaś, pewno chcesz mi dać
całusa. – Nachylał się coraz bardziej, a Ikari stała w bezruchu, jakby doznała
porażenia mózgowego. Chciała zwiać albo kazać bezczelnemu Mikołajowi
wypierdalać, ale nagle opanował ją jego zapach. Parny zapach lasu, wysuszonych
na słońcu igieł, piżmowy aromat prażonej w upale żywicy. Była już niemal pewna,
kim on jest, chociaż dalej nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Jednak gdy
stojący przed nią mężczyzna zsunął sztuczną brodę, nadstawiając pokryty własnym,
ciemnym, kilkudniowym zarostem policzek, błyskając w uśmiechu olśniewająco
białymi kłami, wszelkie wątpliwości prysły.
– Derrrrek Hale –
wypowiedziała jego imię i nazwisko, lustrując wilkołaka od stóp do głów. – Na
progu mojego domu. W stroju Gwiazdora. – Zatrzymała wzrok na jego twarzy,
kręcąc głową. – Nie mogę się doczekać Wielkanocy.
Derek przestał się
uśmiechać. Ponura mina znów zdominowała jego facjatę, więc Ikari wyciągnęła
rękę i poprawiła jego sztuczną brodę, zasłaniając mu pół twarzy.
– Tak lepiej. Powiesz
mi na co ci właściwie sztuczny zarost, skoro ty i tak masz wiecznie tą mordę
nieogoloną?
Derek tylko
zawarczał.
– No to wejdź, jak
musisz.
Zanim zamknęła za
nimi drzwi, pojawił się jeszcze Stiles, z plątaniną okablowania na szyi.
– To był twój
pomysł, prawda? – Ikari szturchała Stilinskiego łokciem, gdy Hale w ciężkich
butach kroczył przed nimi, wołając swoje posępne „Hoł, hoł, hoł”.
– Sama chciałaś,
żebym wynajmował Mikołaja.
– Ja jeszcze nie
mam dzieci!
– Ale ja mam.
– I naprawdę
sądzisz, że wynajęcie na tą okazję Hale’a to dobry pomysł? – Wilczyca wskazała
na synka Stilesa, który rozpłakał się rozpaczliwie, gdy Derek zatrzymał się
koło niego, „hołhołując”.
– Inaczej byście
się więcej nie spotkali – rzucił Stiles, ale nie wyjaśnił o co mu chodzi,
rzucając się na ratunek synowi.
– Nie bój się,
Matie, to tylko wujek De… Eee… Nazywa się Święty Mikołaj i… Derek, powiedz mu.
– Hoł, hoł hoł…
– Przestań! Nie
słyszysz, że płacze jeszcze głośniej? Mat, to tylko taki pan, który da ci
prezent! Pamiętaj, żeby nigdy nie brać niczego od obcych, jeśli nie będą
wyglądali tak jak ten tutaj… No chyba że… Derek, słyszałeś o jakiś przypadkach
Mikołai pedofili?
– Po tych świętach
na pewno będzie głośno o Mikołaju mordercy durniów, którzy nie powinni mieć
dzieci – ostrzegł Hale, a znad białej brody zaświeciła para wściekłych,
czerwonych ślepi, co doprowadziło małego chłopca do jeszcze większych łez.
– Jesteś beznadziejny.
Zwalniam cię. – Stiles tulił syna do piersi, kołysząc go nierytmicznie – Daj prezent
chociaż Claudii i błagam, niech przynajmniej moja córka żyje bez świątecznej
traumy.
Ikari wycofała się
do kuchni, gdzie Tris i Feniks najwidoczniej dobrze się dogadywały, bo obie
szczebiotały wesoło, rządząc się w jej kuchni, jakby były u siebie. Wyglądało
na to, że Minako właśnie pokazywała Tris jak poprawnie lepić pierogi. Nawet
Izaya starał się pomagać, zawzięcie wałkując ciasto, które było już cienkie jak
pergamin.
– A tak w temacie
dzieci – zagadnęła Ikari, wskakując na blat. – Gdzie wasz najstarszy syn?
Minako wysypała na
siebie pół kilo mąki i zaniosła się kaszlem.
– Najstarszy? A
czemu o niego pytasz?
Zdziwiona jej
reakcją Ikari wzruszyła ramionami.
– Bo go tu nie ma?
– I nie będzie. Na
szczęście. – Minako rzuciła wilczycy płoche spojrzenie i nie zważając na to, że
jest cała w mące, całkowicie oddała się wyrabianiu ciasta, byle tylko na nikogo
nie patrzeć. – Jest… Jest na koloniach. To znaczy, na feriach jest.
– Na święta? –
Izaya uniósł brwi. Wyglądał przekomicznie z wałkiem w jednej ręce i fartuszkiem
siostry przewiązanym przez biodra, ale Minako nawet na niego nie spojrzała, wyraźnie
unikając jego wzroku.
– No tak, na
święta. O, Derek! – zawołała z ulgą, gdy w progu pojawił się Hale, szarpiąc za
swój sztuczny zarost, by zsunąć go z twarzy. – I co? Udało się?
– Twoje dzieci
mnie nie lubią – ogłosił wilkołak, rozglądając się po kuchni. Skinął, choć
niechętnie, głową Izayi i zatrzymał wzrok na Tris, którą przestały interesować
świąteczne potrawy. Dziewczyna uniosła podbródek i węszyła w powietrzu. Jej
uszy wydłużyły się i pokryły czarnym futrem, stając czujnie na baczność, a nos
zwilgotniał i ściemniał. Ostrożnie, jak nieufny kot, zbliżała się do wilkołaka.
– Okay… – Hale zmarszczył
brwi i zakładając ręce na ramiona, spokojnie dał się obwąchać, chociaż z jego
gardła dobywał się bezustanny warkot. – Czym ona jest?
– To kotołak. –
Ikari złapała Tris za łokieć i odciągnęła od Hale’a, rzucając przyjaciółce
wrogie spojrzenie. – Spokojnie, jest szczepiona. I w miarę oswojona.
– Kotołak? Żadnego
do tej pory nie poznałem. – Mężczyzna wyciągnął rękę, by się przywitać. Tris uścisnęła
jego dłoń, nie zważając na fakt, ze Ikari wciąż odciąga ją w drugą stronę,
powarkując.
– Pachniesz nie
najgorzej, ale na razie cię nie lubię – obwieściła Derekowi, a potem ze złością
spojrzała na Ikari. – Przestaniesz?! O co ci chodzi, zazdrosna jesteś, czy co?!
Ikari natychmiast
ją puściła, prychając wściekle i prezentując zestaw obrażonych min.
– Ej, Ika. – Tris
przywołała ją gestem bliżej siebie, a gdy wściekła wilczyca się do niej
nachyliła, wyszeptała: – Za-ru-mie-ni-łaś się. Jak nie chcesz, żeby się wydało,
że serio jesteś zazdrosna o tego wilczura, spierdzielaj stąd.
Kiedy Ikari w
podskokach i z zasłoniętą twarzą wyleciała z własnej kuchni, Tris wybuchnęła
perlistym śmiechem. Przestała dopiero, gdy napotkała wzrok Izayi i dostrzegła
groźny błysk w jego oku.
All the lights are shining so brightly everywhere
– Kotku, nie
szarżuj. – Orihara kroił teraz paski ciasta, w ogóle nie patrząc na to, co
robi, a światło raz po raz odbijało się od ostrza noża, którego używał. – Bo ci
przytnę pazurki.
– Ty uważaj lepiej,
żebyś sobie paluchów nie poobcinał! – odgryzła się Tris, a jej twarz wróciła do
typowo ludzkich kształtów.
– O to bym się nie
martwił. Obchodzę się z nożami dosyć sprawnie.
– I tak uważaj, bo
ja też mogę ci co nieco odciąć jak będziesz spał.
– Tego byś nie
zrobiła. – Izaya uśmiechnął się lubieżnie.
– Gdzie jest ten imbecyl,
Hale?! – Do kuchni zajrzał Stiles. Na czworakach, z dwójką swoich dzieci na plecach..
– To on powinien teraz wozić je na swoim wilczym grzbiecie!
– Tato, wio! –
Mała Claudia pociągnęła Stilesa za uszy, chichocząc.
– Gdzie jest ten
zapchlony bydlak? – Stiles zwrócił się do swojej żony głosem pełnym skargi.
– Jeszcze przed
chwilą tu był. – Minako dopiero teraz zorientowała się, że Dereka nie ma w
kuchni i podeszła, by ściągnąć dzieci z pleców męża.
– A Ikari? –
dopytywał Stilinski, podnosząc się na nogi. – Jej też nie widzę.
– Ty coś
kombinujesz, nie? – Minako patrzyła na niego podejrzliwie.
– Ja? Widziałaś, żebym
ja coś kiedyś kombinował?
– Całe życie –
westchnęła Minako. – Lepiej mi powiedz.
– Ja tylko pomagam
kumplowi.
– Stiles…
– Chciał się
spotkać z Ikari i pogadać, ale… No przecież znasz Dereka. Trzeba mu tworzyć
okazje, bo on sam jest społecznie upośledzony. Ikari zresztą też nie należy do
tych wylewnych. A przecież jest zima!
– Za dużo czasu
spędzasz ze Starkiem.
– Ale Fenriz ma
rację!
– Fenriz… Chciałby
dobrze dla syna, wiadomo. Ale nie zapominaj, że Ikari nie jest…
– Jest wilczycą.
I, na Boga, dobrze wiesz… Minako, byłaś tam wtedy. Jest waderą. A teraz mamy
zimę. Czas na wilcze gody i zakładanie stada.
– Cokolwiek
próbujesz osiągnąć, Stiles, przestań.
– Ale…
– Nie mieszaj się.
– Ale…
– Powiedziałam!
W kuchni zapadła
ciężka cisza. Izaya i Tris wielokrotnie wymienili ze sobą znaczące spojrzenia,
przysłuchując się tej dziwnej wymianie zdań, ale żadne z nich się nie odezwało.
Zrobiła to w
przypływie paniki. I gmatwaniny innych uczuć, z którymi nie umiała sobie
poradzić. I teraz jak ostatni tchórz siedziała pod biurkiem w ostatnim pokoju
na grze, nawet nie zapaliwszy światła. Liczyła do nieskończoności, próbując
nakazywać sobie spokój. Kiedy prawie jej się udało…
– Ikari? – Drzwi
do pokoju zaskrzypiały. Wilczyca zamarła, nawet wstrzymała oddech. – Daj
spokój, wiem, że tu jesteś. Wyczułbym twój strach z drugiego końca miasta.
– Ja się wcale
nie boję!
Drzwi otworzyły
się szerzej i do pomieszczenia wpadło trochę więcej światła z korytarza.
Krzesło, którym się zastawiła, odjechało, a w zamian pojawiła się twarz Hale’a.
Już bez brody i bez mikołajkowej czapki.
– Cześć. –
Wilkołak wyszczerzył się, zaglądając pod biurko. – Wyjdziesz stamtąd?
– Nie.
– No jak chcesz. –
Przykucnął przy niej. – Pogadamy?
Ikari rzuciła mu
krótkie, ostrzegawcze spojrzenie.
– Spadaj –
warknęła, ale łeb Hale’a uparcie wisiał pół metra od niej. – Zabierz stąd ten
zarośnięty pysk, mówię!
– Nie zachowuj się
tak – poprosił Hale urażonym tonem – jakby nic się nie stało.
– Ale nic się nie
stało!
– To czemu ciągle
przede mną uciekasz?
– Nie uciekam!
– Widziałem cię tydzień
temu w sklepie. Nie zdążyłem się nawet przywitać, bo porzuciłaś zakupy i
zwiałaś.
– Spieszyłam się.
– A w dwa tygodnie
temu na poczcie? – Derek uniósł brwi. – Nie zabrałaś nawet reszty ze stu
dolarów.
– Byłam
roztargniona.
– W zeszły piątek
uciekłaś z knajpy tylnym wyjściem, tylko dlatego, że usiadłem przy stoliku,
który musiałabyś minąć.
– Daj spokój, po
prostu zabłądziłam. I pewno byłam pijana.
– Przechodzisz na
drugą stronę ulicy, gdy mnie widzisz.
– A ty co,
stalkingujesz mnie?
– To małe
miasteczko. A ty ewidentnie mnie unikasz, od czasu, gdy przyszedłem się
przywitać, gdy przyjechałaś.
– Nie wracajmy do
tego.
– Wtedy nie miałaś
oporów, żeby zaprosić mnie do środka. – Głos wilkołaka wibrował w jej uszach,
niskie tony zdawały się wwiercać w jakiś ośrodek przyjemności, znajdujący się
gdzieś w jej wnętrzu. – Wydawałaś się ucieszona ze spotkania.
– Derek…
– Powiedziałbym
nawet, że stęskniona.
– Nic takiego…
– A teraz nie chcesz
o tym pamiętać. O tym – jego oczy
zapłonęły – też zapomniałaś? To też nic dla ciebie nie znaczyło?
– Proszę cię!
– Jakiś miesiąc
temu też mnie o coś prosiłaś! – Hale zapakował rękę pod biurko i złapał Ikari
za nadgarstek, próbując ją stamtąd wyciągnąć. – Przypomnieć ci?!
– Nie! – Ikari
rzuciła się na niego, kładąc rękę na jego ustach, jakby w ten sposób mogła
uciszyć dorosłego wilkołaka. – Nic już nie mów, błagam.
Hale milczał, ale
jego oczy wciąż jarzyły się gniewną czerwienią.
– Siedzisz tu
sobie w tym kretyńskim stroju i oczekujesz od mnie jakiś wyznań! – syknęła. –
Przestań! Nie jestem tu dla ciebie!
– Wmawiaj to sobie
– odpowiedział na to wilczur, odciągając dłoń kobiety od swoich ust. – Nie
chcesz uznać rzeczy oczywistych. – Wskazał na coś, co znajdowało się na prawo
od nich. Ikari wiedziała, że stoi tam szafa, której środkowe skrzydło do samej
ziemi zajmowało lustro. Mimo to spojrzała w tamtą stronę. Zobaczyła ich
odbicie. Przystojnego wilkołaka i siedzącej na nim okrakiem wilczycy,
wyglądającej na zdesperowaną. Zaciskała długie czarne pazury na połach jego
uniformu, zostawiając w nim dziury. Spostrzegła, że Hale pozbył się czegoś, co
imitowało wcześniej pełny, gwiazdorski brzuch i poczuła niemal nieodpartą
ochotę, by go zmacać. Poczuć pod palcami stalowe, skośne mięśnie, kuszące,
zapraszające niżej, chowając się za dżinsami.
I just want you for my own More than you could ever know
Przełknęła ślinę,
starając się nad sobą zapanować. Podniosła wzrok na ich odbite w lustrze
twarze, na dwie pary jarzących się oczu. Oczu pary alfa. Wiedziała, że właśnie
to chciał jej pokazać.
– Idź już –
zdołała wydusić przez ściśnięte gardło. – Musisz sobie iść, Derek.
Próbowała z niego
wstać, ale wilczur jej nie puszczał, patrząc na nią zmrużonymi oczyma.
– Jesteś wystraszona.
Ale to już się stało. Nie musisz uciekać przed czymś, co już się wydarzyło.
– Więc zapomnij o
tym, zapomnij o wszystkim!
– Nie mam zamiaru.
– Nie, ty nie masz
pojęcia… Nie masz pojęcia…
– Z kim zadzieram?
– Gardłowy śmiech wilkołaka wzbudził w niej złość. – Myślisz, że obchodzi mnie,
jakie zastępy piekieł macie za sobą?
– No właśnie. Mamy. My, dobrze, że zauważyłeś. – Tym razem zerwała się z Hale’a bez
przeszkód.
– Tylko, że my też coś mamy – odpowiedział
tajemniczo Derek, również zbierając się na nogi.
– Co masz na
myśli? – Na Ikari nagle spłynęła lodowata fala przerażenia.
– Już ty dobrze
wiesz, co mam na myśli.
– Słuchaj, Derek.
Nie podoba mi się to, co próbujesz robić. Chciałeś sobie być tym cholernym
alfą, dobra. Pomogłam ci. Ale nie pisałam się na nic więcej.
– Zlituj się. Zrobiłaś to wtedy i zrobiłaś to
zaraz po przyjedzie tutaj. I dobrze o tym wiesz. Nie jestem tylko alfą. Jestem
twoi…
– Wynoś się. –
Ikari zaciskała ręce w pięści. – I nie przychodź tu nigdy więcej.
– Zgodzę się,
jeśli to weźmiesz. – Wyciągnął z kieszeni czerwonego kaftanu zgrabnie
zapakowany, niewielki pakunek.
– Nie kpij. Nie
przyjmę od ciebie żadnego prezentu.
I won't make a list and send ito the North Pole for Saint Nick
– Nie zachowuj się
dziecinnie. – Coś go musiało rozbawić, bo zaśmiał się, tym razem bez odrobiny
szyderstwa. – Właśnie. To nawet nie do końca dla ciebie. Weź to, a ja sobie
pójdę.
Wilczyca ze
złością wyrwała pakunek z jego rąk i w milczeniu wskazała mu drzwi. Gdy Derek
odszedł, Ikari odczekała chwilę i rozpakowała prezent. Patrzyła na zawartość
dość długo, zanim do końca pojęła, czym ona jest i dopiero wtedy zaczęła
histeryzować. Ledwo uporała się z zapakowaniem wszystkiego z powrotem, gdy w
progu pojawiła się Tris.
– Wszystko w
porządku, nerwusie? – zapytała, zaglądając do pokoju. – Długo nie wracasz.
– T–tak. W
porządku.
– Ten cały Derek
przed chwilą sobie poszedł. Nie wnikam coście tu…
– Nic myśmy tu – zaprzeczyła
natychmiast Ikari. – A gdyby Hiruma pytał, w ogóle go tu nie było.
– No dobra, jak
chcesz.
– IKARI! – dobiegł
ich z dołu krzyk Minako. – KTOŚ DZWONI DO DRZWI, OTWORZYSZ?
– Kogo tu znowu
diabli niosą! TAK, JUŻ IDE! – odkrzyknęła Orihara, a kiedy wychodząc z pokoju
gasiła światło, uwadze Tris nie umknęło, że wilczycy drży dłoń. Dłoń, wciąż
przyozdobiona w komplet wilkołaczych pazurów.
Tym razem po
otwarciu drzwi niewiele zobaczyła, bo gdy tylko to zrobiła, ktoś wziął jej
twarz w ręce i namiętnie pocałował. Przez jedną, cudowną chwilę łudziła się, że
to Youichi, ale on nie miał innych uzależnień niż nałogowe żucie gumy, a typ,
który ją całował, z całą pewnością był palaczem. Kiedy to zrozumiała,
natychmiast się od niego oderwała i ujrzała roześmiane, ciepłe oczy,
wyglądające znad niebieskich szkieł. Westchnęła, nie wiedząc czy się śmiać, czy
wściekać.
– Shizuo, ty
pojebie! – wrzasnęła i roześmiała się na raz, w kompromisie. – Co ty tu robisz?
I co ty sobie wyobrażasz?!
– Hiruma mnie
przysłał – odpowiedział Heiwajima na pierwsze pytanie. – Martwił się o ciebie.
Mam tu zrobić porządek, jakby co. – Blondyn ruszył do domu, ale Ikari, widząc
że ten ciągnie za sobą wyrwany skądś znak „Zakazu wjazdu”, twardo zagradzała mu
drogę.
– I uznałeś za
stosowne mnie całować na dzieńdobry?!
– Jestem
tradycjonalistą. I wciąż stoimy pod jemiołą.
Ikari na
natychmiast odskoczyła na bok, a zaciekawiona Tris, którą zwabiły podniesione
głosy, zmierzała wprost, by zając jej miejsce.
– Ika, kto
przyszedł? – zdążyła zapytać, nim stanęła pod jemiołą i dostrzegła Heiwajimę.
– Następna –
skomentował Shizuo i rzucił znak, by móc objąć w talii zaskoczoną Tris. Już
nachylał się do jej ust, jednak nie zdążył wycisnął na nich nawet małego
całusa, kiedy ktoś gwizdnął go w łeb zrulowaną gazetą.
– Izaya. – Shizuo
uśmiechnął się psychopatycznie i schylił po znak. – Przyjechałem po ciebie.
Reszta dnia
upłynęła wszystkim na obstawianiu wygranego w tej gonitwie. Dopiero wieczorem
Ikari udało się rozdzielić arcywrogów, sadzając podczas wieczerzy każdego z
nich po przeciwnym końcu stołu, dzięki czemu spożyli kolację we względnym
spokoju. Głównie dlatego, że wszyscy wciągnęli się w bożonarodzeniowy mecz
Diabłów i Panter. Ikari czuła dumę, widząc na ekranie Hirumę, który grał od
pierwszej minuty, zadziwiając kibiców wyśmienicie długimi, kompletnymi
podaniami i całym arsenałem swoich sztuczek, dzięki czemu po drugiej kwarcie Orlando
Devil zdobyli prowadzenie nad niepokonaną do tej pory w zasadniczym sezonie drużyną
z Caroliny.
Po kolacji, meczu i kolejnych pustych flaszkach świątecznego
napitku, Ikari zaczęła rozsyłać gości do pokoi. Kiedy wszystkich już
rozlokowała (tylko Shizuo uparł się, ze nie wstanie z kanapy w salonie, na
której przysypiał już w trakcie meczu), znów odczuła pustkę, przed którą lęk
odczuła, gdy Youichi oznajmił jej, że wyjeżdża.
I just want to see my baby standing right outside my door
Próbowała oglądać telewizję,
żeby oderwać się od ponurych myśli, ale żaden ze świątecznych filmów jej nie wciągał,
bo albo widziała go już sześćset razy, albo fabuła była przewidywalna jak
ustawiona gra w pasjansa. Wciąż przyłapywała się na tym, że zerka w stronę
frontowych drzwi. Kiedy więc te drzwi zaczęły się w końcu otwierać, Ikari pomyślała,
że to pobudzona wyobraźnia płata jej figle. Nie było szans, żeby Hiruma wrócił
do domu w zaledwie dwie godziny po rozegraniu meczu. A jednak w jej przedpokoju
stał teraz demoniczny rozgrywający z diabolicznym uśmiechem na ustach, w
szarym, wełnianym, rozpiętym półgolfie, rozkładając ramiona i czekając, by
Ikari w nie wbiegła.
– Youichi?
– No przecież
mówiłem, że wrócę szybko, cholerny niedowiarku!
Dłużej się nie
namyślając, Ikari zerwała się z kanapy i wystartowała w jego stronę.
I just want you here tonight, Holding on to me so tight
Hiruma trzymał ją
w ramionach dłużej, niż zwykle.
– Chciałem
zapierdolić salwę honorową przed domem ze swojego AKa, ale się powstrzymałem.
– Tak, gratuluję
wygranej!
Youichi odsunął
się na tyle, by móc na Ikari spojrzeć.
– Nie o tym mówię.
– A o czym?
Hiruma wyszczerzył
się jeszcze mocniej, wyciągając coś z kieszeni.
– Mogłaś mi sama
powiedzieć. Bo i tak się dowiedziałem, widzisz? – Pokazał jej wydobyte z
kieszeni zdjęcia.
– Skąd…? – Ikari
pobladła, przyglądając się im z uwagą.
– Chciał do ciebie
zadzwonić, że za szybko wyszłaś, ale już kiedyś udało mi się zmajstrować
przekierowywanie rozmów od niego na moją linię…
– Diabeł! –
krzyknęła wilczyca i odwróciła się od niego na pięcie. Jeszcze kilka minut temu
oddałaby wszystko, żeby mieć tu Youichi’ego, teraz czuła, że jeśli zaraz się
komuś nie wygada, wybuchnie. I tym kimś nie mógł być Hiruma. Sprintem ruszyła
na górę i bez pukania wparowała do sypialni, którą przekazała Tris.
– O, sorry.
Pomyliłam pokoje… – powiedziała, gdy zamiast pyska kotołaka zobaczyła w łóżku rozczochrany
łeb Izayi.
– Nic nie…
szkodzi. Nic – wydyszał Orihara, a pod pościelą którą był przykryty coś się
zakotłowało i zachichotało.
– O kurwa! –
zawołała Ikari. – Czyli jednak nie pomyliłam pokoi! O kurwa! – Zatrzasnęła za
sobą drzwi, jak najprędzej od nich odchodząc. Nogi niosły ją same, bo skupiała
się jedynie na tym, by zapomnieć, co zobaczyła. Fakt, że traktowała Tris jak
własną siostrę, nie pomagał w pojęciu tej niedwuznacznej sytuacji, w której
przyłapała ją ze swoim bratem. – O kurwa… – mamrotała pod nosem i dopiero gdy
znalazła się w małej kuchni na piętrze, zdała sobie sprawę, że szła w jej
kierunku. Mało tego, nie była w tej kuchni sama.
– Hej? – odezwała
się niepewnie do siedzącej przy stole Minako. Ta dopiero teraz musiała ją
zauważyć, bo podskoczyła i wypuściła z rąk, coś, czemu się przyglądała. Ikari
była szybsza i zanurkowała pod stół, podnosząc małą, legitymacyjną fotografię.
Przyjrzała się jej, przyjrzała się Minako i jej otwartemu portfelowi, który
leżał przed nią. Konsternacja wilczycy osiągnęła na ten dzień absurdalnie
wysoki poziom.
– No to… Powiesz
mi, czemu trzymasz w portfelu szkolne zdjęcie mojego brata?
Minako westchnęła
niecierpliwie i ze złością zabrała fotografię.
– To nie Izaya –
zdobyła się na wyjaśnienie, które Ikari wcale nie przekonało.
– Jak nie Izaya,
skoro wygląda jak on.
– Mówię do ciebie,
to nie jest twój brat. – Minako znów popatrzyła na zdjęcie. – To mój najstarszy
syn.
Ikari zaniemówiła
na dłuższą chwilę.
– On ma teraz…
– Dziesięć lat.
– Yhym… – Ikari próbowała się powstrzymać, ale w końcu
zachichotała nerwowo. – Jak to mówią, z
kim się zadajesz… – Nie dokończyła, za to wyciągnęła z kieszeni bluzy
pakuneczek, którym obdarował ją Hale i zdjęcia, które chwile temu przyniósł jej
Hiruma.
– To – postukała palcem zdjęcia – ten diabeł
wyłudził od mojego lekarza. A to dał
mi Derek. Ja sama, w sumie, oficjalnie dowiaduję się jako ostatnia.
– Co to jest? –
Teraz Minako patrzyła z konsternacją na
Ikari.
– Sama zobacz.
Minako najpierw
otworzyła pakunek. Wydobyła z niego dwie niewielkie koszuleczki, obie
niebieskie, z napisem „Najlepszy brat na świecie”. A potem odwróciła
fotografie. Były to zdjęcia z usg. Na końcu znów spojrzała na Ikari. Wilczyca
patrzyła na rozłożone na stole fanty wraz z nią. W kącikach jej ust czaił się
pełen zakłopotania uśmieszek.
All I want for Christmas is you, baby.
____________________
Nie wiem co mnie z tymi gifami pojebało.
Ale jeszcze o, to, mnie zainspirowało. Uwielniam prace tej autorki, proszę mi wybaczyć, że nie rzucam linkiem do niej, już naprawde malo co widze...
Nie, skarbie, tego się chyba nie odmienia. To tak jak wilkołak. Kotołak... Kotołaczka? Chujowo brzmi, ale co tam. Who cares.
OdpowiedzUsuń"– A dziękuję. Przynajmniej nie mam problemu z alkoholem. – Izaya uniósł brwi, obserwując siostrę, która tuliła butelki do piersi."
Zawsze jakiś pozytyw. Serio, musiałabym Ci całą tą scene tu zacytować, bo piękna <3 Taka ichniejsza.
"– Niby tak, ale… – Wyraźnie wyglądało na to, że Minako dręczy poczucie winy. – Wiesz, ostatecznie się okazało, że całe to (TRIS, WIDZISZ< WIDZISZ? JESTES DUMNA?)mkombinatorstwo miało nie całkiem wypaczony cel."
Tak, jeste dumna.
"– No aveo sedan, takie auto, które sobie kupiłam."
Kurwa. Czy ja kiedyś wspominałam jaki mamy samochód, czy Ty mnie stalkujesz? Jeszcze ciekawe, czy napisałaś kolor.
Prako? Serio >.<
"– Co sobie zrobiłaś?"
Krzywdę kurwa.
"– Kot… Na drodze… No ja pierdolę! Do tej pory można było was spotkać jedynie na poboczu, ze śladem kół na grzbiecie! – Ikari złożyła się wpół ze śmiechu. – A teraz… Za kierownicą! – Tris pozwoliła jej wyśmiać się do końca, unosząc jedynie brew i patrząc na nią z niesmakiem. Minako zachowała uprzejmą neutralność. – Ok, już. – Orihara wzięła głęboki oddech i przestała rechotać. – A te choinki? O co chodzi."
Jak ją wyśmiała. No jaaaa... Ślad opon na grzbiecie? :D
"Puściła Mikołaja, odzyskując równowagę, ale on dalej trzymał ją za koszulkę. Zezowała przez chwilę na jego dłoń w białej rękawiczce między jej piersiami i podniosła wzrok na niemal w całości zasłoniętą przez siwą brodę twarz. Znów zerknęła na jego dłoń i znów na twarz, aż Mikołaj zorientował się, gdzie popełnia błąd. Zabrał rękę, ale tylko po to, by wskazać na coś, co wisiało nad nimi i nachylił się, wyraźnie na coś czekając."
Jak mu dała delikatnie do zrozumienia, żeby łapke zabrał.
Najpierw stawiałam, że Mikołaj to Shizu, ale za spokojny, jak było ze ciemne costam to juz wiedziałam ze Derek.
" – Nie bój się, Matie, to tylko wujek De… Eee… Nazywa się Święty Mikołaj i… Derek, powiedz mu.
– Hoł, hoł hoł…
– Przestań! Nie słyszysz, że płacze jeszcze głośniej? Mat, to tylko taki pan, który da ci prezent! Pamiętaj, żeby nigdy nie brać niczego od obcych, jeśli nie będą wyglądali tak jak ten tutaj… No chyba że… Derek, słyszałeś o jakiś przypadkach Mikołai pedofili?
– Po tych świętach na pewno będzie głośno o Mikołaju mordercy durniów, którzy nie powinni mieć dzieci – ostrzegł Hale, a znad białej brody zaświeci"
Buahahahaha! This made my day! Dobrze, że obiad zjadłam w połowie czytania, to po tym felernym zebraniu rodzinnym mogę się jeszcze pośmiać.
Mikołaj pedofil i mikołak morderca... :D
"– Okay… – Hale zmarszczył brwi i zakładając ręce na ramiona, spokojnie dał się obwąchać, chociaż z jego gardła dobywał się bezustanny warkot. – Czym ona jest?"
Powiedziałam to samo co Derek. Łączę się z nimw bólu, że obwąchuje go jakaś wariatka pod moim imieniem.
"– Chciał się spotkać z Ikari i pogadać, ale… No przecież znasz Dereka. Trzeba mu tworzyć okazje, bo on sam jest społecznie upośledzony. Ikari zresztą też nie należy do tych wylewnych. A przecież jest zima!"
Podejrzwam, że społecznie upośledzony to on jest.
"– O kurwa! – zawołała Ikari. – Czyli jednak nie pomyliłam pokoi! O kurwa! – Zatrzasnęła za sobą drzwi, jak najprędzej od nich odchodząc. Nogi niosły ją same, bo skupiała się jedynie na tym, by zapomnieć, co zobaczyła. Fakt, że traktowała Tris jak własną siostrę, nie pomagał w pojęciu tej niedwuznacznej sytuacji, w której przyłapała ją ze swoim bratem. – O kurwa… – mamrotała pod nosem i dopiero gdy znalazła się w małej kuchni na piętrze, zdała sobie sprawę, że szła w jej kierunku. Mało tego, nie była w tej kuchni sama."
Jebłam!
" – Mówię do ciebie, to nie jest twój brat. – Minako znów popatrzyła na zdjęcie. – To mój najstarszy syn.
Ikari zaniemówiła na dłuższą chwilę."
Oż kurwa! Serio?!!!!!!!!!!
Takie, o kurwa, o kurwa, o kurwaa... Po przeczytaniu całości. Dużo dziwnych newswów za jednym zamachem.
OdpowiedzUsuńNo, to sorry ;P ale swieta byly, poszalałam :D wsadzilam tu cos z tematu mi calkiem bliskiego, czyli co zrobic, zeby miec wszystko naraz :D a raczej wszystkich.
OdpowiedzUsuńwgl przed chwila wstalam i ie ogarniam zycia. zimno mi.
ALE WIDZIALAM ZE JEST 2 CZESC ALTERNATIVA WIEC OGARNIAM SIE CZYM PRDZEJ. tylko do sklepu musze lecic, szlag. ok, ok, ogarne, ten ciezki zywot :D
cos jeszcze chcialam... pewno wyrazic nadzieje, ze sie dobrze bawilas na II pracie ;D i aha. mignal mi na poczcie Kisame...
cofam wszystko, co mowilam. wszystko. ja lubie ryby. bardzo. codziennie bym... łowiła. :D
Hahaha. No widzisz. Mówiłam, że można się zdziwić. A teraz tak generalnie wróciłam jeszcze, żeby wyjaśnić kolejną rzecz.
OdpowiedzUsuńTAK! JA CZEKAM NA PART 3! ALBO REGULARNY ROZDZIAŁ. ALBO DROGĘ! CZEKAM!
I want moooooooooore!
OdpowiedzUsuńJa naprawdę chciałam. Ale Derek Hale przebrany za Mikołaja dostatecznie spaczył moją wyobraźnię. Idę się zamknąć w Eichen House, może tam mnie wyleczą.
OdpowiedzUsuń:D
Chciałam napisać komentarz i przy okazji pożyczyć wszystkiego dobrego w nowym roku, ale jakoś tak, nie zdążyłam, więc teraz mogę ci pożyczyć wszystkiego najlepszego na... dzień babci? :P xD
OdpowiedzUsuńJuż do końca życia moja psychika została skrzywiona przez wizję Hale'a przebranego za mikołaja. Tak samo jak wizja Hale'a z kolorowym kubeczkiem stojącego pod ścianą na studniówce pełnej gówniarzy. :D
I wizja Edwarda Elrica tańczącego do "Bałkanicy" z tą swoją stalową nogą. :D
Naprawdę chcesz znać moje zdanie na temat tej częsci hota? Przecież ja nie potrafiłam sklecić zdania jak to przeczytałam. Tomek mi świadkiem, jak siedziałam bite 15 minut z rozdziawioną paszczą.
To jest najpiękniejszy spojler, z jakim miałam do czynienia. Szczerze Ci powiem, potrzebowałam tego. Turn to dust tego potrzebował. Skoro wiem dużo na temat tego, co ma się jeszcze zdarzyć tutaj, ten shot mnie rozjebał. Niewiem, jak chcesz do tego dobić, ale musisz to zrobić. Musisz napisać to do końca, choćbyś miała do usranej śmierci to łączyć. Chcę wiedzieć wszystko!
Jak, co się stało, że Ikari z Hirumą.
Jakie dzieci.
Kogo w końcu jest to dziecko?! :D Te dzieci?! To wszystko!
Ale TTD takie jest. Wstrzeliłaś się w kanon swojej własnej opowieści jak palce kakashiego w dupę naruciaka na pierwszym zdobywaniu dzwoneczków.
GIFY! <3 Wchodzę na TTD a tu Stiles na mnie patrzy! :D I macha do mnie tą paletką! A Derek i jego sweterek iks de. :DTo już się przekonałąś trochę do Stereka, skoro są na pierwszym planie? :D
Odpowiadając na pytanie konkursowe, nie, moim zdaniem, to słowo się nie odmienia xD Można za to odmienić, tak jak np. Wilczyca, na Kocica. :D
Nagrodę za najlepsze rodzeństwo dostają Ikari i Izaya. Nawet imiona pasują. Uważam, że Izaya miałby moc zatrzymania zapędów Ikari, a Ika destrukcyjnie psułaby jego miłość do ludzi.
Kurwa, muszę na dwa, bo nie chce opublikować mi komentarza!
" – Co roku tak mówisz, a potem jak oszalała lepisz uszka i gotujesz dwanaście potraw.
OdpowiedzUsuń– Nieprawda." Prawda. w tym roku to ty będziesz niewolniczo pracować w mojej kuchni, o ile ci mój chłop pozwoli wgl do niej wejść [już zapowiedział, ze kuchnia to jego królestwo, nie wiem czy się śmiać i cieszyć, czy martwić, że przytyję. ] :D
"– Nic nie wymyśliłem. Miałem kilka bonów do makro. Na choinki." Dlaczego uważam, że to cały Izaya?! :D Ubóstwiam tego palanta, a tutaj to szczególnie cały on! :D
"– Wystarczy „Święty”. – Stojący za drzwiami postawny osobnik w czerwonym kombinezonie złapał Ikari za przód koszulki i przytrzymał, udaremniając grawitacji sponiewieranie wilczycą. – Czy są tu jakieś grzeczne dzieci? " Gdyby nie było tam tylu ludzi, a sama Ikari i Derek, [omyślałabym, ze zaraz zacznie się pisiont twarzy Hale'a. :D Naprawdę muszę przestać z kawą i energolami.
"– Jemioła – podpowiedział," Inteligenty Hale i jego inteligentne stwierdzenia jak zawszena miejscu! :D <3
" – A tak w temacie dzieci – zagadnęła Ikari, wskakując na blat. – Gdzie wasz najstarszy syn?
Minako wysypała na siebie pół kilo mąki i zaniosła się kaszlem.
– Najstarszy? A czemu o niego pytasz?" No właśnie?! O chuj tu chodzi?! Dostałam Ciar. jeżą mi się włosy bardziej niż kociej Trisi. :P A nie miało to być... ale... A czy... przecież... Z kościoła... Let me in... NIE WIEM! CHCĘ ODPOWIEDZI!
"– Pachniesz nie najgorzej, ale na razie cię nie lubię " O widzę Tris w mojej ekipie! :D
" – Ty coś kombinujesz, nie? – Minako patrzyła na niego podejrzliwie.
– Ja? Widziałaś, żebym ja coś kiedyś kombinował?
– Całe życie " I, czy ty założyłaś mi jakiś podsłuch w domu? Serio?!
"Minako, byłaś tam wtedy." WHAT THE HALE!!!!!!!! No właśnie, gdzie?! I CO SIĘ TAM STAŁO?! aż mi się caps sam włącza.
"– Spadaj – warknęła," Powinna mupowiedzieć "Ugryź mnie" tak tematycznie. xD
Dobra. Jeszcze oddycham. Jaki Derek, jak co? O co IM chodzi?! Co się tam stało?! Robisz takie napięcie, że zapomniałam, jak się oddycha i nie zauważyłam, że już piję gront z kawy. :D Doskonale widziałam tą scenę, jak Derek ją wyciąga, nawet słyszałam jego głos w głowie... :D
"Reszta dnia upłynęła wszystkim na obstawianiu wygranego w tej gonitwie. Dopiero wieczorem Ikari udało się rozdzielić arcywrogów, sadzając podczas wieczerzy każdego z nich po przeciwnym końcu stołu, dzięki czemu spożyli kolację we względnym spokoju. " <3
Nie będę kopiować całej końcówki. Powiem tylko, że już godzinę siedzę i próbuję to wszystko rozkminić. Prezent od Dereka? Najlepszy brat na świecie? Pierwszy Syn jak Izaya? To z kim Ika...? Nie, jak to rozkminię, to dam znać. Czyli za jakieś kilka lat. <3
Pierwszy raz spotykam się z tym, że mam za długi komentarz! Aż się sama nie mogę sobie nadziwić :D
OdpowiedzUsuńI jeszcze raz. GERARD WAY!!!!! <3 <3 <3
Z jakieko anime był ten gif?
OdpowiedzUsuńCZO TO, KTO TO, JAK TO?! JAK MOGŁAM O TYM NIE WIEDZIEĆ?! Feniks, ja cię pobije! Tylko nadrobię XDXD.
OdpowiedzUsuńWILCZY, TEJ NOCY JESTEŚ MOJA!