poniedziałek, 11 maja 2015

DRIVE ME CRAZY (V)



IZAYA

– Izayaaa – wycedził Shizuo, podnosząc z podłogi Ikari i zarzucając ją sobie przez ramię, zupełnie ignorując jej protesty.
Wszystko szło lepiej niż się spodziewałem, pojawił się nawet mój ulubiony etatowy frajer – Heiwajima. I chyba nawet nie będę musiał szczuć go tym Hirumą, bo wygląda na to, że dwa psy już dobrały się do tej samej kości. Jak cudownie.
– Ej, ty, z pieprzonej drogówki! – usłyszałem za sobą zadziorny głos i na szczęście odwróciłem się w porę, by uniknąć strumienia ognia, któremu stałem na drodze. – Żryj to, Ya-ha!
I think it might wash away tonight
Na szczęście to nie ja byłem na jego celowniku. Warto podkreślić, że chociaż nie byłem celem i tak o mało nie zaliczyłem zgona, więc w sumie powinienem teraz się odwrócić i prosto stąd udać się do domu pogrzebowego, wybierać dla mojej siostry trumnę. Domyśliłem się, że ten diabeł Youichi, wyzywając od drogówek, ma na myśli Shizuo, który przecież nie krył swojego zamiłowania do znaków drogowych. A ponieważ na jego ramieniu wisiała teraz Ikari, Hiruma miał szansę dosłownie upiec dwie pieczenie na jednym rożnie.
Strumień ognia pognał wprost na nich. W głębi ducha zaczynałem się cieszyć, że wreszcie pozbędę się tego gnoja Heiwajimy, co prawda wraz z siostrzyczką, ale byłem gotowy na te poświecenie. Czego się nie robi, aby naprawiać świat. Zresztą zasłużyła sobie. Wysłałem tą psychotyczną wielbicielkę broni białej, żeby zgładziła tego pseudo barmana i jak to się skończyło? U niego w łóżku. Naprawdę nie chce się zastanawiać, jak do tego doszło, zwłaszcza, że młoda była do mnie bardzo podobna… Shizuo powinien z miejsca ją zabić albo ona jego. Tymczasem smarkata wróciła dopiero następnego dnia rano, na nosie miała JEGO okulary i oświadczyła, że znalazła alternatywne wyjście z sytuacji. Za każdym razem, kiedy słyszano na mieście, że Heiwajima wpada w szał i rzuca automatami, Ikari znikała, a Ikeburko ogarniał spokój na co najmniej tydzień. Nie chcę i nie będę wnikać, w jaki sposób moja rodzona siostra zaspakajała… TFU! Uspokajała tego szajbusa.
A tak swoją drogą…  Ja wiem, że sam zażyczyłem sobie tutaj piekła i w ogóle bardzo doceniam, że moja siostra jest taka słowna - mówisz piekło, masz piekło, ale chyba powinienem uważać na to, co mówię lub być pod wrażeniem, że ona wywiązuje się z obietnic tak dosłownie. Chociaż skłaniałem się ku teorii, iż nawet Ikari nie przewidziała, że Hiruma wyskoczy do nas z miotaczem ognia. Płomienie gnały po parkiecie tworząc coraz szerszą ognistą ścieżkę. Kiedy już miała buchnąć w twarz Heiwajimy, ten skurwiel patentowany zdołał podskoczyć i chwycić się barierek na półpiętrze i to jedną ręką, bo drugą wciąż miał zajętą moją siostrą. Jednak złego diabli nie biorą, nawet ci w ludzkim przebraniu. Trochę mnie to zmartwiło, ale póki miałem Youichiego pod ręką, mogłem mieć nadzieję, że z jego pomocą uda mi się odmienić los. O ile najpierw uda mi się nie spłonąć.
Płomienie rozprzestrzeniały się coraz szybciej, pożerając wszystko na swojej drodze i płynąc z miotacza nieprzerwaną strugą.
– Właź! – Shizuo wepchnął na piętro Ikari i puścił się barierki, znowu unikając spopielenia. – UTŁUKĘ CIĘ, POPIERDOLCU! – Nie zważając na chwytające się jego nogawek języczki płomieni, ruszył przez ogień w stronę głównego agresora w klubie.
– Kekeke, zakurwapraszam! – Hiruma zdawał się być w swoim żywiole. Jako jedyny wciąż dobrze się bawił. Zostawiłem tych dwóch blond pojebów samych sobie, bo coś innego odwróciło moją uwagę. Kiedy Shizuo wrzucił Ikari na piętro, dostrzegłem tam jakiś ruch. Czy to możliwe, że ktoś został oglądać ten pirotechniczny spektakl? Wskoczyłem na schody, korzystając z tego, że jeszcze nie strawił ich żar i wbiegłem na piętro. Ikari, ta niedorajda, oczywiście nie uniknęła obrażeń. Siedziała na podłodze chuchając zawzięcie na swoje poparzone palce i piszcząc, że już nigdy nie będzie mogła zagrać w futbol. Co za kretynka. A nad nią nachylała się moja czerwonowłosa tajemnica. Na widok tej dziewczyny mój puls znów przyspieszył. Och, co w niej takiego było, do jasnej cholery? Czy tylko ta niewiadoma stanowiła o tym, że wzbudzała moje zainteresowanie? Odkąd ją zobaczyłem, palące uczucie niepokoju porosło mój umysł. Planowałem jak najszybciej wyrównać rachunki z właścicielem „Rzeźni” i zająć się moją dziewczynką. Zaczynając od tego, że poznam jej imię.
Zrobiłem tylko jeszcze jeden krok, a podłoga zaskrzeczała pod moimi butami. Klęczący obok czerwonowłosej Kida podniósł na mnie wściekłe spojrzenie.
– To ty?! Znowu ty za wszystkim stoisz!
– Nie do końca… – Nawet gdybym chciał się wytłumaczyć, nie otrzymałem takiej szansy. Podłoga zaskrzypiała raz jeszcze, a potem strop się zawalił, pożarty przez ogień, w którym wylądowaliśmy.
Awaken from this never ending fall!
Uderzyłem o coś głową. Syknąłem i zdążyłem jedynie osłonić się rękami, gdy spadla na mnie na wpół strawiona przez płomienie belka. Klnąc głośno zdołałem jakoś ją od siebie odrzucić. Lewe oko zaczęło mnie natrętnie piec, zapewne dostał się do niego jakiś płonący strzęp. Ledwo widząc przez łzy, próbowałem szybko odnaleźć jakąś drogę ucieczki. Zdołałem wygrzebać się z tlących pozostałości drewnianego podestu, ale z obu stron wyrastała przede mną ściana ognia. Okręg płomieni powoli się zamykał. Nie widziałem gdzie jest Ikari i reszta, ale teraz była ostatnia szansa, żeby spróbować się stąd wydostać. Zrobiło się parno, jak na samym dnie piekła, a duszący dym wdzierał się do gardła. Kaszląc, na czworakach ruszyłem jedyną, niezajętą przez ogień drogą, nie zważając na to, ile drzazg powbijam sobie po drodze w ręce.
Prawie po niej przeszedłem. Oślepiał mnie blask ognia i gdyby nie jęknęła, być może bym ją staranował i poszedł dalej. Na szczęście w porę ją dostrzegłem. Była obsypana pyłem i zdezorientowana, ale chyba poza tym nic jej nie dolegało. Tak wyglądało to z mojej pozycji, a znajdowałem się dokładnie nad nią, wciąż na czworakach. Gdyby tylko wymienić scenerię na bardziej romantyczną, mogłoby to wyglądać tak, jakbym się do niej dobierał. Nie wiedzieć czemu nagle spodobała mi się ta myśl. No dobra, jestem dziwny, ale dotąd nie odczuwałem potrzeby uprawiania seksu w miejscach publicznych, zwłaszcza w ekstremalnie niebezpiecznych wrunkach. Dlatego sam pomysł, by rozważyć taką opcję, był całkowicie nowatorski.
– Znowu na siebie wpadamy – odezwałem się, patrząc na nią z góry. Ciemne, już przydługie włosy wpadały mi do oczu i chociaż jedno wciąż miałem zamknięte, podrażnione spojówki reagowały. Kolejne łzy wypłynęły spod powiek i spadły na jej twarz, zmywając kurz pokrywający jej policzki. – Warto by się było wreszcie przedstawić – zauważyłem. Mój głos chyba podziałał na nią orzeźwiająco, bo spojrzała na mnie przytomniej, obróciła głowę w lewo, w prawo, a jej wystraszone, głębokie oczy wypełnił pomarańczowy poblask. Znów spojrzała na mnie i złapała za kaptur, podciągając się na nim.
– Gdzie jest Kida?! Czy ktoś zginął?
– No my na pewno zginiemy, jak zaraz się stąd nie wyniesiemy.
– Nie ruszę się stąd, dopóki…
Wyłączyłem się. Jezu, nie znosiłem takiego gadania. Z westchnięciem położyłem dłoń na twarzy dziewczyny i nachyliłem się do jej ust. Zaniemówiła. Dosłownie zamarła z uchylonymi zachęcająco usteczkami. Szkoda, że nie miałem zamiaru jej całować. Przesunąłem rękę, muskając kant jej szczęki, aż dotarłem do wklęsłości za jej uchem, tuż nad skrajem żuchwy. Uśmiechając się tak słodko, jak tylko byłem do tego zdolny, żeby się przy okazji nie zerzygać, ucisnąłem mocno dwoma palcami ten witalny punkt i z zadowoleniem odnotowałem, że czerwonowłosa natychmiast zwiotczała w moich ramionach. Ma się ten czar. Teraz już bez większych problemów zarzuciłem ją sobie na plecy i wywlokłem z kręgu płomieni. A wtedy moja słodka siostra doskoczyła do mnie z pięściami, ledwo się wyprostowałem.
Bunt na pokładzie. No pięknie.
This world we're fighting is not just rioting

3 komentarze:

  1. Oh, jestem w niebie. Najpierw Rhan opublikowała, teraz Ty Wilczy. Dobra robota.
    'co prawda wraz z siostrzyczką, ale byłem gotowy na te poświecenie. '
    'to' nie 'te' chyba.
    'ten skurwiel patentowany'
    Izaya ma coraz bardziej wymyślne wyzwiska dla Shizusia :D
    Uhuhu... Niedobry Izaya zostawiłby siostrę. Co za ciul.
    Oprócz tego, czy mogę się spodziewać romansu Izayi z jego tajemnicza nieznajoma? Pliiiss!
    A tak wgl. kurwa krótkie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Protestuję! Czuję, kurwa, niedosyt!

    OdpowiedzUsuń
  3. *szczerzy kły* byc moze cos na to poradzę, Trrris ;)
    zdecydowanie "to". ostatnio czytałam milion pincset sto dziewiecset artykułow na temat "to" i "te" ale kurwa jak widac ciagle wiem lepiej -.- :D wilczy ignorant do potęgi.
    :*

    OdpowiedzUsuń